IV Niedziela Adwentu

 

 


Oczekujemy rychłego przyjścia Pana. „Niebiosa, rosę spuście nam z góry, sprawiedliwego wylejcie chmury”. Niech się otworzy ziemia i wyda Zbawiciela” [Ant. na Introit]. W dzisiejszej Liturgii mszalnej występują trzy postacie adwentowe: Prorok Izajasz w Antyfonie na Introit, Jan Chrzciciel w Ewangelii i Maryja, Matka i Dziewica, w Antyfonie na Ofertorium i Komunię. Wszyscy troje przypominają nam, że Pan blisko jest, gotujcie Mu zatem drogę – aby bez przeszkód mógł przyjść do nas. „Krzywe drogi staną się proste, a ostre wygładzone będą”. Wstępna część Mszy Świętej jest pukaniem łaski do drzwi duszy. Wołanie łaski dochodzi przez Izajasza i Chrzciciela, przez pieśni, teksty, czytanie lekcji i Ewangelii. „ Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi ”. Z pozdrowieniem na ustach stoi łaska u drzwi naszego serca i prosi, by ją wpuścić.

Maryja wypowiada swoje „Ecce ancilla Domini – Oto ja służebnica Pańska”. Zupełne złożenie ofiary z siebie Bogu i jego upodobaniu. „Niech mi się stanie według słowa twego”. W czasie świętego Przeistoczenia pełni czci oglądamy „zbawienie Boże”, Jezusa, Syna Bożego. „ Słowo stało się ciałem”. W Komunii Świętej przyjmujemy Go do naszego serca. „Ecce Virgo concipiet – Oto Panna pocznie i porodzi Syna i nazwie Imię Jego Emanuel ( Bóg z nami)” [Ant. na Komunię]. Takiego Bożego Narodzenia wygląda święta Liturgia adwentowa mówiąc: „ Okaż nam, Panie, Twe miłosierdzie i daj nam zbawienie Twoje”, doskonałe zbawienie, ciał zmartwychwstanie i błogosławione oglądanie Boga w Niebie.”
Gotujcie drogę Panu. Proste czyńcie ścieżki Jego.

[Illuminare – Rozmyślania liturgiczne]



W pierwszych wiekach Kościoła w dzisiejszą Niedzielę odprawiano Mszę kończącą Wigilię suchedniową. Gdy nabożeństwo sobotnie przełożono na rano, ułożono na Niedzielę formularz mszalny, który powtarza myśli Liturgii Suchych Dni.

Nadchodzi chwila wypełnienia się proroctw. Wkrótce Maryja powije oczekiwanego Zbawiciela. W Antyfonie na ofiarowanie sławimy Ją i Jej Syna. W Ewangelii czytamy wezwanie, aby gotować drogi Panu. Prorok, przepowiadający przyjście Odkupiciela, i św. Jan Chrzciciel, bezpośrednio poprzedzający Jego wystąpienie, głoszą odwieczną potrzebę pokuty. Abyśmy dobrze mogli wykorzystać łaski Bożego Narodzenia powinniśmy się do tego Święta przygotować. Musimy prostować drogę Pańską do naszej duszy. Chrystus nadchodzi jako Zbawiciel, ale nadejdzie również jako Sędzia.

[Mszał Rzymski opracowany przez o.o. benedyktynów tynieckich, Poznań 1963]




 


Dominica IV Adventus ~ I. classis
IV Niedziela Adwentu

divinumofficium.com/cgi-bin/horas/officium.pl

 

 

 

............................................ 

 

K A Z A N I E

O Siedmiu Tytułach Pana naszego Jezusa Chrystusa,

według siedmiu Antyfon.

( N a  N i e d z i e l ę  I V.  A d w e n t u ).

X. ZYGMUNT GOLIAN


„Gotujcie drogę Pańską, proste czyńcie
ścieszki Jego."
Łuk. r. III.


        Co to za gość? Co to za wielka osoba, co za Pan, któremu ten święty kaznodzieja przygotowywać rozkazuje drogę, pod stopy którego zapełniać się mają serc ludzkich doliny, a góry i pagórki wszelkiej wyniosłości mają być zniżone? Gość to wielce upragniony, za którym tęskniąc nędzny ludzki rodzaj, wołał przez usta proroków: » Spuśćcie nam rosę niebiosa z góry, a obłoki niechaj spuszczą ze dżdżem Sprawiedliwego; niech się otworzy ziemia i zrodzi Zbawiciela« (Izaj. 45, 8). Rorate coeli desuper. Osoba to Przenajświętsza, bo Osoba Trójcy, Syn Boga, który jak mówimy w Credo, »dla nas ludzi i dla zbawienia naszego zstąpił z nieba«; Pan to wszechmocny, (II. Paralip. XX. 17). Wielki Pan, jak Go nazywa Psalmista (42, 2), i wielce chwalebny. »Pan mocny i możny, Pan wielki na walce, Pan zastępów, tenci »jest Król chwały« , Pan, którego przyjście zapowiadając Dawid na wiele wieków przed Janem, i nietylko, że Mu drogi gotować i prostować do serca każe, ale też i bramy otwierać, wołając: »Podnoście przedniejsze bramy wasze, niechaj się »otwierają bramy wieczne i wnijdzie Król chwały. 

        A co to znowu za bramy przedniejsze? To bramy miłości, przez które chce wejść ten Pan i Król chwały, aby królował w sercach naszych. Co to za wrota wieczne? To wrota do nieśmiertelnych dusz naszych, potężnie przez upór grzechowy zamknionych. 

        Stoi Pan przed temi wroty i kołacze; »wolają aniołowie górni, to jest święte łaski natchnienia: »Spuśćcie się wzwody, otwierajcie się bramy.«  Woła Jan św. takoż anioł, jak go nazywa Malachian prorok, a za nim jednym chórem kaznodzieje: Gotujcie, ścielcie drogę Panu, a obaczycie Go jako jedyne zbawienie swoje. Kto słucha? Ile serc dobrą pokutą na przyjście tego Pana otwartych? Niestety! »Przyszedł do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli« (Jan I). Ileż to serc jeszcze, w których jakoby w warowniach broni się djabeł, kopie dokoła rowy podłych upodobań, zastawia się górami pychy, murem zatwardziałości — i próżne wołanie.... głos wołającego na puszczy.....  Ah najmilejsi! izali tak już zostanie! Uchowaj Boże! Straszno przypuścić, by i jedna dusza w takim uporze na wieki zginęła, Pan wypuści, grom słowa Głos Pański wstrząsający puszczą, mówi Duch Święty, to i tą pustynią serc naszych zatrząśnie Samo Słowo przychodzi..... a kto Mu się oprze! przychodzi jako Dzieciątko..... Prorok powiada: Maluczki nam się narodził.... Czy to rozumiecie? Czy rozumiecie ten głos Miłości Boskiej, czy czujecie ten grom Miłości Najwyższej ? »Słowo Przedwieczne stało się ciałem i mieszkało między nami.«  Syn Boga stał się synem ludzkim, abyś ty każda duszo wróciła do synowstwa Boga. Stwórca przychodzi do swojej własności w postaci stworzenia, i »którzykolwiek Go przyjęli, tym dał »moc, aby się stali synami Bożymi....«  I cóż więcej mogę wam powiedzieć, byście Go wszyscy przyjęli....


        Opowiem wam wielkie Tytuły Pana naszego Jezusa Chrystusa, a dziwnieby to twarde musiało być w nas serce, któregoby jeszcze nie otwarły Panu nauki i pociechy z onych tytułów płynące. Mówmy w Imię Pańskie, niech nas wspomaga Przeczysta i Niepokalanie Poczęta Marya, którą pobożnie i pokornie wszyscy pozdrówmy:

Zdrowaś Maryo!


        Któż to jest zatem, któremu do serc naszych mamy torować drogę pokutą, a ich bramy otwierać na Jego przyjęcie miłością? Wiedzieli o Nim starzy oni Patryarchowie, i nie pytając ktoby był, tęsknili za przyjściem Jego, a serce Mu swoje wielką wiarą i pragnieniem otwierali. Mając obietnicę Zbawiciela, wyglądali Go z nieba i wszystkiego spodziewali się przezeń. A mieli się czego spodziewać. Bo jako się nie spodziewać, kiedy się wszystko straciło, i kiedy Ten obiecuje, który jest Stwórcą i Panem wszystkiego. Z taką nadzieją i wiarą w obietnicę Boską, wyglądali chwili jej spełnienia. Z radością wielką, jako mówi Ewangelia, wyglądał dnia tego Abraham Patryarcha, obaczył Go przez wiarę pod figurą swego Izaaka, i uweselił się bardzo (Joan. 10). Jakób już leżał na śmiertełnćem łożu, już umierał, a dzień mu ten miły uśmiechał się jeszcze, jeszcze go pragnął i zimna śmierć nie mogła tego płomienia zagasić, i ziemia, co już nań padła, nie mogła przytłumić onego słowa, którem się ozwały stygnące Patryarchy usta: »Zbawienia Twego czekać będę Panie!« (Gen. 40). Mojżesz wódz ludu Bożego gotował się na to przyjście, gdy mówił: »Proszę Panie, poślij kogo masz posłać« (Exod. IV), jakoby mówił: Gdy przyjdziesz, Ciebie ja nietylko sam, ale z całym zastępem witać będę, każę uderzyć w srebrne trąby kapłanom, aż ziemia zadrży na miłe przyjście Twoje, oddam Ci buławę hetmańską, a sam pod wodzą Twoją wnijdę do ziemi obiecanej.
        Daniel też lubo był w łasce u królów Babilońskich, nie miał na tem dosyć, ale żeby obiecanego Króla zobaczył, a jako o to prosił, jako się martwił! Tygodnie całe schodziły mu na ubłaganiu i przeto nazwan »mężem pragnienia« vir desideriorum. (Dan. X).  A to pragnienie przenosiło się jeszcze i do grobu wraz z kośćmi Patryarchów, i w samych jeszcze tliło popiołach. O Jakóbie mówi Pismo: Gdy widział, że się przybliżał dzień śmierci jego, przyzwał syna swego Józefa i rzekł doń: »Jeźlim nalazł łaskę przed obliczem twojem..... uczynisz mi miłosierdzie i prawdę, żebyś mnie nie pogrzebł w Egipcie, ale niechaj śpię z ojcami mojemi .... wynieś mnie z tej ziemi (Gen. 47, 29, 30) pogrzeb mnie »w ziemi obiecanej...... « (49, 30). I tam do grobu szedł czekać na zbawienie od Pana. Józef też mówił umierając: »Nawiedzi was Bóg, przeniesie kości moje z miejsca tego«  i to mówiąc umarł (Gen. 50). Paweł święty mówi o tych Patryarchach: » Wedle wiary pomarli wszyscy ci nie wziąwszy obietnic, ale patrząc na nie zdaleka i witając je.«  W tej zaś wierze umierając, prosili o to jak najusilniej i pod przysięgą u synów swych, aby mogli być choć pochowani na miejscu, kędy się miał narodzić pożądany Messyasz, jakoby mówiąc: Uścielcie Mu drogę kośćmi naszemi, po grobach naszych będzie przechodziła Mądrość Boga w ciele ludzkiem, wejrzy wdzięcznie na mogiły nasze i wiarę naszą pochwali, Krew Swoją Najświętszą wyleje na prochy i popioły nasze, i niedaleko od nas położy się też w grobie, aby potem powstał z tryumfem i my z Królem naszym!

        Otóż jest Ten, na którego przyjście z taką tęsknotą i z tak żarliwem pragnieniem czekano, i którego nadzieją tylu Świętych żyło. Żadnej innej nie mieli pociechy, żadnej ulgi, żadnej ochłody, żadnej nadziei; wśród strasznych ciemności, jakie grzech na ten świat sprowadził, ta jedna z innego świata świeciła im gwiazda, ku tej też jednej szły wszystkie westchnienia, ku tej jednej wytężony wzrok wiary, ku tej jednej rwały się serca. Czekali na Mądrość, która w obietnicy wyszła z ust Najwyższego w czasie, a w istności przed wiekami, aby schwyciła świat ten od krańca do krańca rozlatujący się, szarpany nąjpotworniejszemi błędami, — i nieszczęśliwy a jako rozszalałe bydle, wierzgający rodzaj ludzki, któremu już żadne groźby poradzić nie mogły, a któren klęski i kary w zabójczą pogrążały rozpacz. Czekali więc z upragnieniem na Tego, któryby i swoją potęgą i swoją słodyczą wszystko do pierwotnego powrócił porządku, aby będąc przez naturę odwieczną Boga Mądrością, stał się też przez cud miłosierdzia mądrością człowieka.


        Otóż jest Ten, którego nasz Kościół acz sam już posiada, jako swój węgielny kamień i jako nieomylną Mądrość swoją, pragnie Go przecie posiadać i dla każdego z swych własnych dzieci i dla zostających poza swoim progiem, i dla oderwanych przez upór błędy; k'temu woła w pierwszej z siedmiu wielkich antyfon: O Sapientia!

»O Mądrości, któraś wyszła z ust Najwyższego, tykająca od kresu do kresu, mężnie i wdzięcznie wszystko rozrządzająca, przyjdź, abyś nas nauczyła drogi roztropności!«

        Najprzód więc Zbawiciel nasz jest Mądrością, która będąc Boskiej natury, dotknęła się natury człowieka; — Mądrością, która wyszedłszy z ust Najwyższego przed wieki, płynie czasu strumieniami po ustach człowieka, aby najświętsze prawdy przeniosła w serce człowieka; — Mądrością, która się udziela w formie łatwej, i równie dla uczonych jak dla prostaczków przystępnej; — Mądrością, która wyższa nad rozumy ludzkie i niedościgła, tworzy sobie w duszy człowieka nowe oko, to jest wiarę i przez tę wiarę umysłom się udziela według tego, co śpiewa Kościół: Quia per incarnati Verbi mysterium, nova mentis nostrae oculis lux tuae claritatis infulsit  —  przez Tajemnicę Wcielonego Słowa ducha naszego oczom nowa Światłości Twojej zaświeciła jasność; — Mądrością, która niemowlętami już nas wydarła z pod panowania ciemności, która tyle milionów umysłów w jedno skupiła, tyle milionów pogodziła serc; — Mądrością, która mimo wszystkich wysileń ojca kłamstwa i jego niecnych synów, schwyciła świat ten od krańca do krańca, najoświeceńszym, równie jak najstraszliwiej znikczemniałym, dzikim ludom, dała poznanie najwyższych i najpotrzebniejszych prawd; — Mądrością, która przez ośmnaście wieków wałczona, wszystkim swoim przeciwnikom zamyka usta i wstydem okrywa, która wszystko na tryumf sobie obraca, co tylko przeciwko niej pyszne, stworzone mądrości i rozumy wydobyły i stawiły bądź z łona ziemi, bądź z niebios przestrzeni, bądź z dziejów rodu ludzkiego, lub wreszcie zkądkolwiekbądź;    — Mądrością, która mimo wszelkich rozumowań i przeciw rachubom pychy, chciwości i cielesności króluje i rozrządza tak mężnie, że się jej żadna nie oprze potęga, a tak łagodnie, że ustawicznie cisną się ludy i wpraszają pod jej panowanie, tak silnie, że się wobec niej w proch i nicość rozsypują granitowe serca i żelazne wole przeciwników, a tak słodko, że gdy się ozwie choćby wśród najstraszliwszych burz i wśród zgiełku najzaciętszych walk, miliony w milczeniu i pokorze spoglądają na usta, po których spływają jej święte wyroki i radują się i dziękują w tej radości, że raczyła do nich przemówić.


        Takiej Mądrości, któż z was o najmilsi nie uściele drogi do serca swojego ? kto nie wie, jako bez niej nędznym byłby żywot ten? kto nie wie, że bez niej mądrość i roztropność ludzka nieszczęścia tylko i rozterki między ludźmi szerzy? Abośmy na to nie patrzeli i nie patrzymy jeszcze dotychczas, co umie ludzki rozum z tą Boską rozwiedzion Mądrością? Abośmy nie kosztowali jego owoców? Abośmy się jeszcze mało niemi natruli, iżeśmy się omało nie stali jako trup jeden, który śmierć w proch i robactwo rozmiata, iż się nietylko stany wszystkie wzajem odpychają i rozsypują, ale też i człowieka od człowieka do człowieka przepaść samolubstwa dzieli; iż nietylko chłopek mioce się na pana swego, rzemieślnik na tych, z których żyje, sługi na zwierzchniki swe, ale też i na jednym kawałku ziemi i przy jednym warsztacie i w jednym domu, ba w jednej rodzinie, swarów, niezgody, zawiści pełno? Niestety! gdzie się podziała ona stara zgoda i jedność, która niegdyś tak silnie i tak wdzięcznie wszystkich w jednego jakoby człowieka łączyła? Poszła za oną mądrością katolicką, której przez prostą a żarliwą wiarę, pełne były serca! Zwietrzała, gdy pycha zdmuchła z serc ludzkich ów pyłek wonny, ów aksamit wiary, jakim je zdobiła obecna w nich Mądrość Boska, obecny Bóg! 

        Pyta nas Apostoł: »Który mądry i ćwiczony, niechże pokaże z dobrego obcowania uczynki swe łagodnej mądrości«, i odpowiada: »lecz jeźli zazdrość gorzką macie i spory są w sercach waszych, nie chlubcie się, ani kłaniajcie przeciwko prawdzie, albowiem nie jest-ci ta mądrość z góry, ale ziemska, cielesna, djabelska...«  Cóż jednak, izali ta mądrość na zawsze stracona? Nie najmilsi, ona się sama sercom waszym przedstawia. Jak mędrzec powiada: »Uprzedza, którzy jej pożądają, aby się im pierwej okazała« (Mędr. VI, 14), tylko jej trzeba otworzyć serce i prosić, aby wejść raczyła jako królowa, nie spierając się, nie dysputując, nie podejrzywając, nie żądając, by wam się tłumaczyła, ale prosząc, jak mówi Apostoł: »A jeźli który z was potrzebuje mądrości, niechże prosi u Boga, który obficie wszystkim »dawa i nie wymawia... a będzie wara dana, prosząc, aby mądrością naszą stał się sam Chrystus, w którym skryte są wszystkie skarby mądrości i umiejętności..... który się »nam stal Mądrością od Boga, prosząc pokornie z Kościołem, aby ta Mądrość przyszła do nas, i aby nas nauczyła »drogi roztropności «,  tej drogi po której idąc, ani się trącać, ani sobie zastępować nie będziemy, — drogi prostej, na której niema ani gór pychy, ani pagórków zuchwalstwa, ani dolin podłości; tej drogi roztropności godzącej umysły i serca; — tej drogi nakoniec, którą ona się sama, ta Mądrość Boska mianuje gdy mówi: »Jam jest drogą«. Tej drogi niech nas nauczy, tę niechaj sobie do nas łaską swoją sama zgotuje, po tej niechaj do serc naszych wejdzie.

II.

        Ten więc, na którego przyjście mamy mieć otwarte i przygotowane serca przez prostą i pokorną wiarę, — to owa Mądrość niebieska, bez której, jak mówi Paweł św.: » byliśmy niekiedy głupi, niewierni, błądzący, służący pożądliwościom ... w złości i zazdrości mieszkający, przemierźli, jedni drugich nienawidzący« (ad Tit. c. ult.). Cóż jednak? gdy Mu wrota wiary otworzymy, dosyć-li będzie na tern? Czytamy odpowiedź u Jana św.: » Wiele ich uwierzyli w Chrystusa, ale Go nie wyznawali, iż im wiara ich nie pomagała« (11).
Owszem jako: znów czytamy u Łukasza św. do wielu, co Mu te wrota wiary otwierali, rzecze Pan, gdy staną przed wrotami Jego: »Nie znam was« i odpowiedzą: »Wszakeśmy Panie w Ciebie wierzyli..... wszakeśmy Ewangelią Twoją przyjęli.«  A on rzecze: » Nie znam was zkądeście: precz odemnie wszyscy robotnicy złości« (Luc. XIII). Cóż więc czynić? Otwarłszy Mu wrota przez wiarę, stać się Jego a nie złości robotnikiem, przyjąć Go nietylko jako Mądrość oświecającą, ale też jako Pana, który daje prawo i chce, aby Mu służono, który w miarę jak nas oświeca bądź nauką, bądź doświadczeniem chce, iżby jak Apostoł uczy: »wiara wspólnie robiła z uczynkami, a z uczynków wiara się wykonała« (Jac. III, 22). Abrahamowi objawiła się ta Mądrość, uwierzył i słuchał, — alić to Pan, który straszliwego żąda poświęcenia, Pan, który rozkazuje, aby mu stary ten Ojciec zabił na ofiarę Syna, jedynego Syna — Syna, w którym widział spełnienie najdroższej obietnicy Messyaszą. Cóż czyni? Azali poprzestaje na samej wierze? Jakób św. odpowiada: »Abraham Ojciec nasz, izali nie z uczynków usprawiedliwiony jest, ofiarowawszy Izaaka syna swego na Ołtarz?« (Jak. 3, 21), i dodaje: »widzisz, iż wiara wspólnie robiła, »z. uczynkami.«  Od nas Bóg takich poświęceń nie wymaga, wszakże gdy patrząc na śś. prawa Jego, Mądrością Go najwyższą zowiemy, w wykonaniu przecie tych praw wcale Go Panem naszym, ani sługami Jego, nie wyznajemy. 

        O najmilszy, choćbyś ty wierzył jak najmocniej to wszystko co jest w Piśmie św., to czego Kościół naucza, choćbyś przyznawał jak najzupełniej, że wszystkie prawa twojej religii są święte, wszystkie ustawy kościelne są nieodzowne i noszące na sobie prawdziwą cechę niebieskiej Mądrości, na co się przyda, jeźli przez uczynki, Tego, który one prawa i ustawy podał, nie uznajesz i Jemu z całego serca nie służysz; jeźli obowiązków dobrego katolika nie spełniasz, jeźli niedziele i dni święte jako On przykazał przez usta swej Oblubienicy nie święcisz, ale ledwie na pół godziny zajrzysz do kościoła i tam jeszcze siebie szukasz, swój bałwan przed sobą stawiasz, i jemu a nie Panu się kłaniasz; jeźli posty gwałcisz, i ciało to nędzne, a nie Pana słuchasz; jeźli dzieci, sługi i domowniki w bojaźni Pańskiej przez dobry przykład i napominanie nie trzymasz, ale je owszem zbytkami, próżnowaniem i zaniedbaniem wszelkiej praktyki katolickiej gorszysz, i namiętnościom swoim a nie Panu służysz; jeźli rodzicom, starszym i przełożonym czci należnćj nie oddasz, ale je lekceważysz i serce ich drażnisz, i tak jesteś robotnikiem złości, a nie robotnikiem Pana. Proszę was o najmilsi, powiedzcie sami, na co się to przyda? Izali tak ma panować, ten Pan w sercach naszych? Izali po tern wszystkiem możemy się skarżyć, że nas nie ratuje, nie dźwiga, gdy wołamy do Niego: Panie! Panie! Ojcze! Ojcze! że dopuszcza, aby nas gniotły góry i pagórki nędzy i nieszczęścia? On nam odpowiada przez usta Malachiasza: » Jeźli ja Ojcem jestem, a kędyż moja cześć, a jeźii ja Pan, kędyż bojaźń wasza?« (Malach. 1). Nie tak mamy wołać, ale jako woła Kościół: O Adonai!

»O Adonai, o Panie! Hetmanie Domu Izraelskiego, któryś dał prawo na górze Synai, przyjdźże, abyś nas odkupił w ramieniu rozciągnionem. «

Chwyćmy się oburącz służby u tego Pana około wypełnienia Jego prawa, a On do nas także rozciągnie ramiona swoje. On je wyciąga ze żłóbka, On je wyciąga, kiedy nas uczy, On je rozciągnął nad nami, kiedy nas za dzieci swoje przyjmował, On je rozciągnął z Miłości dla nas na Krzyżu i jest gotów pospieszyć ku ratunkowi naszemu, bo je dlatego rozciągnął, aby nas ratował; On nas uprzedzał i uprzedza jeszcze, więc czynnie otwórzmy serca na przyjęcie Jego, krzyczmy uczynkami i wypełnianiem prawa, że w samej rzeczy jest Panem naszym, naszym Hetmanem, a my kmieciami i żołnierzami pod chorągwią Jego.
        Ale nam jeszcze trzeba być więcej jak sługami; On idąc woła: » Wy przyjaciółmi mojemi jesteście« owszem jedno z Nim być potrzeba, bo On idąc mówi: » Jam jest szczep winny, wyście latorośle. Mieszkajcie we mnie, a ja w was...« Jako latorośl nie może rodzić owocu sama z siebie, jeżeli nie będzie trwać w winnym szczepie, także i wy, jeżeli we mnie mieszkać nie będziecie.«  Idzie więc ku nam jako zdrowe, przerozkoszne i rodzajne drzewo, idzie jako ogród, w którym niebo całą swoją rozkosz widzi, idzie jako bogata winnica, z której wino zbawiające tryska, idzie jako słodki korzeń, abyśmy dzikie, kwaśne, leśne i z zepsutego korzenia wyrosłe płonki doń się przeniosły, weń się wszczepiły przez pokorne nędz naszych uznanie. W Bóstwo Jego wszczepić nam się nie było podobno, bo Bóstwo Jego od nędzy naszej przepaść nieskończenie daleko dzieli, aż Syn Boży, gdy się stał człowiekiem, toż dopiero ludzką naturą zbliżył się do nas, iż wyrośli jako syny ludzkie i syn gniewu ze szczepu starego Adam, stać się możemy w tym nowym Adamie synami Bożemi, i rodzić możemy Boskie owoce, to jest owoce zbawienia. Taki przychodzi ku nam, aby jak mówi Apostoł: »Leśna rószczka stała się szczepieniem, uczestniczką tłustości oliwnej« (Rom. II), a my N. N. zabieżajmy Panu drogę, wołając z Kościołem pokornie: O Radix!

»O Korzeniu Jesse, któryś zaszedł miasto celu ludziom,... przed którym modlić się będą narody, przyjdźże ku wyrwaniu naszemu, a nie omieszkiwaj więcej!«

        I czując się jakby niewolnikami nędznej natury naszej, jakby więźniami, skowanymi łańcuchami grzechów, przykutymi do występnych naszych upodobań, którym też grzechy zamknęły niebiosa i uczyniły je niewysłuchanemi, nieubłaganemi jakoby miedziane, a otwarłszy nad nami straszliwe katarakty klęsk wszelkiego rodzaju, zanikły nas w straszliwej jeszcze niemożności ratowania się z tego potopu, z którego wpaść możemy w potop nieszczęścia wiecznego; tak przykuci, tak związani, tak zamknięci, gotujmy drogę idącemu ku nam Panu przez jak najczęstszą i najżarliwszą spowiedź, przez którą otwiera i rozwięzuje więźnie, a wołajmy znowu z Kościołem: O Clavis!

»O Kluczu Dawidów i Berło domu Izraelskiego, jak Ty otworzysz, to nikt nie zamknie, jak Ty zamkniesz, to nikt nie otworzy. Przyjdźże i wyprowadź więźnia z domu więzienia siedzącego w ciemnościach!«

        I wielką ku Niemu rozgorzawszy miłością, pragnąc aby Mu dusze nasze jaśniały cnotami, pragnąc tych cnót tem usilniej, im więcej było dotąd grzechów; uczynków gorliwości tem więcej, im smutniejsza dotąd była obojętność; dobrych przykładów tem obficiej, imeśmy więcej uczynili zgorszeń; sprawiedliwości tem pełniej, im ciężej gniotły sumienie poczynione krzywdy; pragnąc, aby nic z dotychczasowej nocy nie zostało, i aby dzień zbawienia zaświtał już na piękne duszom naszym, to jest pragnąc nietylko pozbyć się złego, ale i wytrwać w dobrem, i postępować z jasności w jasność; wołajmy jeszcze z świętym Kościołem:

»O Oriens! o Wschodzie, o Jasności świata wiecznego i Słońce sprawiedliwości, przyjdźże i rozświeć w ciemnościach i wśród nocy i śmierci.«

        I przekonani, że te ciemności zewnętrzne, wpośród których jęczy rodzaj ludzki, nie ustąpią, póki z pomiędzy ludzi nie ustąpi noc grzechu »Słońcu sprawiedliwości« , że słońce pociechy ani ratunku nie wejdzie, póki Tego, który w ciemnościach duchowych świeci, nie przyjmiemy, póki się Chrystus nie stanie światłością dusz naszych; że ludzie wzajem gryźć się nie przestaną i rozmyślać próżnych rzeczy, póki się nie przestaną burzyć i schodzić w gromadę przeciw Panu i przeciw Chrystusowi Jego; że się związki łączące stany i osoby nie naprawią ani wzmocnią, dopóki bądź słowy bądź uczynkami, nie przestaną się targać związki, co nas łączą z Bogiem i zrzucać jarzmo, które na nas jako Pan i Król nasz wkłada; że On nie przestanie nas rządzić łaską żelazną, a jako naczynie garncarskie kruszyć, póki nie uznamy, że tylko od Niego jest wybawienie i od Niego ratunek, pociecha i błogosławieństwo (Ps. II); że się nic nie wybuduje, jeżeli się nie buduje na Nim jako na fundamencie; że nikt człowieka nie zbawi, czy to od nieszczęścia wiecznego, czy od nędz i klęsk doczesnych, tylko On, który człowieka z gliny ulepił, do szczęścia stworzył i dla szczęścia jego sam stał się człowiekiem; — przekonani o tem wszystkiem wiarą, wołajmy jeszcze z Kościołem: O Rex Gentium!

»O Królu Narodów, o kamieniu węgielny, który z dwojga czynisz jedno, przyjdź a zbaw człowieka, któregoś z gliny ukształtował.«

        Najmilsi! tak wzywany Pan nasz przyjdzie do kościoła serc naszych, jako przyszedł do Kościoła swego, pospieszy ku ratunkowi naszemu, jako spieszył do wołającej w ten sposób oblubienicy swej. O tak idącym Duch Święty mówi: »Oto ten idzie skaczący na górach, przeskakujący pagórki podobny sarnie i jelonkowi, rozpędził się i przeskoczył, jak olbrzym (Ps. 18) « chóry Aniołów, Cherubinów i Serafinów, a nie dotknąwszy natury ich, bierze w żywocie Przeczystej Panny człowieczeństwo nasze, aby to człowieczeństwo wyniósł po nad one góry i pagórki, i posadził w swej osobie na tronie, aby Mu się kłaniały, wedle słów Apostoła, który mówi: iż Bóg dla wielkiej Miłości swej, którą nas miłował, gdyśmy byli umarłymi przez grzechy, ożywił nas społem w Chrystusie, wzbudził i wespół posadził na niebiesiech, aby okazał w przyszłych wiekach obfite bogactwo łaski swej w dobrotliwości ku nam w Chrystusie Jezusie (Epes, II. 4, 5, (3, 7); ale nim to uczynił, nim tak przyszedł, długa go wyprzedziła procesya błagających ustawicznie i krzyczących z głębi strapionego serca Patryarchów i Proroków, ażeby przyszedł i odnowił ziemi oblicze. Szli jedni za drugiemi po krainie onej żydowskiej, a każdy niósł jakieś znamię przyszłego króla, każdy miał na sobie obraz Messyasza; nakoniec się ukazał większy nad proroki, on przezacny Jan Chrzciciel, pochodnia przed Światłością, głos przed Słowem, anioł przed aniołem, wielkiej rady przesłaniec przed Messyaszem, za którym w też tropy pod baldachimem ludzkiego ciała sam Bóg się ukazał, — a Słowo ciałem się stało, przed którem zgina się wszelkie kolano niebieskie, ziemskie i piekielne. Ale patrzcie najmilsi, co się dalej dzieje. Za Słowem, które stało się ciałem, za Bogiem, który się stał człowiekiem, idzie druga procesya, świętego katolickiego Kościoła, mądrego Boską mądrością, potężnego Boską mocą, żyjącego Boską obecnością — a ten Kościół niesie w niepokalanych swych dłoniach już nietylko Boga ukrytego w człowieczeństwie, ale Boga - człowieka, utajonego pod postacią chleba, i śpiewa: Ecce panis Angelorum, i woła: Verbum Caro factum, verbum carnem efficit — Słowo ciałem, a ciało chlebem, przez swe słowo uczynił: Gotujcie drogę Pańską! Oto Baranek, który gładzi grzechy świata, oto Emanuel, Pan Bóg z wami, który przez ten podwójny Cud Miłości chce być waszym pokarmem, abyście byli jedno z Nim, jako On jest z Ojcem, który chce, aby każde z serc waszych stało się mieszkaniem Jego, Betleem, domem prawdziwego chleba. Ewangelista woła: a Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami. A On mówi: »To jest ciało Moje, kto pożywa ciała Mego, we mnie mieszka, a Ja w nim«.


        A przeto prostujcie ścieszki Jego. Drogi i ścieszki Jego, to miłość serc waszych, którą On stworzył dla siebie, i po której chce wstąpić do serc tych, aby był waszym Królem, prawem, nadzieją, pragnieniem, ulgą, pociechą i życiem, abyśmy jako dziś śpiewamy: Dum visibiliter Deum cognoscimus per hunc in invisibilium amorem rapiamur — gdy widocznie Boga wyznajemy, przez to widome ku niewidomemu wznieśli się miłością. Tak woła na nas Kościół, a my najmilsi, nim Pana uczujemy w sobie przez sakramentalną obecność, prośmy, niech wstąpi duchowo po drogach pragnienia, łączmy się z Nim przez to pragnienie, wołając z Kościołem:

O Emanuel! o Panie z nami, Królu i Prawodawco nasz, oczekiwanie Narodów i Zbawicielu ich, przyjdź na zbawienie nasze, Panie Boże nasz! 

        i tem wołaniem kończmy święty czas Adwentu. Amen.


Ks. Zygmunt Golian

_____________

KAZANIA NIEDZIELNE, ŚWIĘTALNE, PASYJNE I MAJOWE PRZEZ X. ZYGMUNTA GOLIANA, DOKTORA ŚW. TEOLOGII, MISYONABZA  APOSTOLSKIEGO, KAZNODZIEJĘ KATEDRY KRAKOWSKIEJ. W KRAKOWIE. Wydanie drugie, powiększone. W DRUKARNI »CZASU« FR. KLUCZYCKIEGO I SP. pod zarządem Józefa Łakocińskiego. 1887. Str. 27- 35.

(Transkrypcja i nieliczne, miejscowe poprawienie pisowni – Wielka litera w miejscach odnoszących się do Pana Boga - oraz podkreślenie fragmentów teksu boldem: intix. 18 grudnia A.D.2021)

____________________________
Pozwolenie Władzy Duchownej:

Kazania przez J. księdza Zygm. Goliana, Doktora św. Teologii,
Misyonarza Apostolskiego, Kaznodzieję Katedry krakowskiej napisane
przeczytawszy nadmieniam, iz obok kwiecistego stylu i pięknej
kaznodziejskiej wymowy, odznaczają się gruntownością nauki, jako
na Piśmie i Ojcach świętych oparte, a. mocą i trafnością rozumowań
aż do serca przenikając, równie opowiadane w świątyniach jak z uwagą
w osobności czytane, mogą obudzić pomiędzy ludźmi uśpioną wiarę,
obyczaje poprawić, do miłości Boga i bliźniego zachęcić, przeto za
godne druku być sądzę.

    W Krakowie dnia 22 Września 1857 r.
                                                                                X. Rząca
                                                                    Cenzor ksiąg duchownych
(...)
L. 4000.
                    W O L N O   D R U K O W A Ć.
Kraków dnia 5 Listopada 1886 r.
                                                            † Albin, Biskup Krakowski


___________________________

W załączeniu:

Wielkie Antyfony „O”

[LINK]  

_____________

 


............................................................................................................................................................................ 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nowenna do Najświętszego Serca Jezusowego, dla przygotowania się na każdy 1-szy Piątek Miesiąca

Uczczenie Krwi Przenajdroższej

Ofiarowanie siebie Panu Jezusowi - Ks. Karol Antoniewicz SJ

Katolik... śmierci się nie boi!

O dziwnem Miłosierdziu Opatrzności Boskiej - Kazanie X. Zygmunta Goliana na IV. Niedzielę Postu.

Grzech przyczyną niewiary. Kazanie Ks. Piotra Semenenki na V. Niedzielę W. Postu

Ośmiodniowe nabożeństwo do Przenajświętszego Sakramentu Ołtarza. [Karmel - 1910].

Nabożeństwo Kościelne w Lipcu do Przenajdroższej Krwi

Publiczne Przeproszenie Najświętszego Serca Pana Jezusa

Matki Boskiej Szkaplerznej. Kazanie Ks. Karola Antoniewicza