O Siedmiu Boleściach N. Panny Maryi. Kazanie Ks. Karola Antoniewicza

 


Boże, podczas Twej Męki, według przepowiedni Symeona, miecz boleści przeszył najsłodszą duszę chwalebnej Dziewicy i Matki, Maryi; spraw łaskawie, abyśmy rozważając ze czcią Jej Boleści, osiągnęli błogi skutek Twej Męki:
Który żyjesz i królujesz z Bogiem Ojcem w jedności Ducha Świętego * Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.

(Z Kolekty dzisiejszej Mszy Świętej)


Vision of the Cross. Workshop of Raphael Sadeler I (1560-1632)


O Siedmiu Boleściach N. Panny Maryi.


    Matka Machabejczyków a Marya w przewidywaniu przyszłych cierpień i proroctwie Symeona. — Opuszczenie i ubóstwo Betleemskie. — Ucieczka do Egiptu. — Pozostanie Jezusa w świątyni.— Marya towarzyszy na Drodze Krzyżowej. — Spotkanie się z Synem na Golgocie. — Marya pod Krzyżem nas, dzieci swe, w boleściach zrodziła.


    Zwiastowanie Najświętszej Panny Maryi — to dzień pełen radości; a jutro przywdziewa Kościół żałobę, płacząc łzami Boleści Maryi. Radość i boleść — o, jakże z sobą są połączone! Ach! zaiste, każda szlachetna i godna duszy radość nosi w sobie zaród szlachetnej boleści! Marya gdy została Matką Bożą, stała się zarazem Matką Boleści.

    Siedem Boleści Matki Bożej niechaj będą przedmiotem dzisiejszej nauki. Daj Boże, aby one zbawienną boleść w sercach naszych obudzić mogły.

    Przed tyranem Antyochem stanęła wielka sercem, potężna duchem niewiasta z siedmiu świętymi synami swymi, Machabeuszami.
    Jakież okropne katusze wycierpiała jej dusza, gdy męczono jej synów — te drogie owoce miłości i boleści! Kochała ona synów swoich i chciała ich szczęścia na wieki, więc błagała, zachęcała, zapalała ich do znoszenia wszelkich mąk, które były jej udziałem, bo sama w sercu swem przechodziła męczarnie każdego z synów: co oni na ciele, to ona w sercu cierpiała. Taką była matka siedmiu męczenników — Machabeuszów.

    Marya była Matką jednego Syna, ale Matką Siedmiu Boleści została.
    Ach! jedna z tych boleści byłaby dostateczną, aby przytłumić wszelką życia iskierkę w innem jak Maryi sercu!
    Całe życie Maryi było życiem boleści, a my jesteśmy dziećmi tych boleści. Miecz po mieczu przeszywał Jej duszę, a te miecze przez grzechy nasze wyostrzone były! Chcemy znaleźć Maryę, — gdzież Jej szukać mamy? w zabawach, radościach i uciechach świata?
    Nie! chodźmy pod Krzyż: tam Matka strapiona czeka na nas! Myśmy Ją zasmucili, — my Ją pocieszmy; my Jej Serce przebiliśmy mieczem, — my rany tego Serca obmyjmy łzami naszemi. Nie marnujmy łez naszych dla świata, bo to drogi pieniądz, którym przez świat piekło, ale przez Maryę niebo okupić sobie można!
    Słyszeliśmy może nieraz, jak nam matka nasza opowiadała wszystkie ciężkie koleje życia swego; posłuchajmy Maryi, która nam przypomina historyę boleści Swoich. Na tej łez i płaczu dolinie rodzi się człowiek na to, aby cierpiał; jedna róża a sto kolców dokoła; jedna radość wpośród stu boleści!
    Cóżby to było, gdyby każdy z nas przejrzeć mógł przyszłość swoją, przewidzieć te wszystkie nieszczęścia, które go w życiu spotkają!
    O, matko! gdybyś wiedziała, że dziecię, które dziś do piersi tulisz, umrze wkrótce, i będziesz nad próżną płakała kołyską, a tę głośną i huczną muzykę, która ci towarzyszyła do ślubu, wkrótce smutne, grobowe zamienią puzonów głosy! - ach! zaiste, to przewidzenie przyszłości zatrułoby ci teraz wszelką radość i sprowadziło rozpacz. I dlatego Bóg Najmędrszy, Najdobrotliwszy ukrył przed nami tę przyszłość; dosyć dla nas tego cierpienia, co każdy dzień z sobą przynosi.
    Ale takiego Miłosierdzia Bóg nie uczynił względem Matki Swojej, bo Ją chciał podobną uczynić Synowi, — chciał, aby została Matką Boleści, Królową Męczenników. Pierwszy miecz, który przeszył duszę Maryi, to było proroctwo Symeona, a ta pierwsza Boleść wszystkie w sobie zawierała Boleści. Wziąwszy Dzieciątko na ręce, w przewidywaniu przyszłości Jego wyrzekł do Maryi:

A miecz boleści serce Twoje przeszyje!1)

    Od tej chwili tak jasno stało Jej przed oczyma wszystko, co się w czasie spełniło, że trzymała to słodkie Dziecię na ręku i tuliła do serca swego, jakoby Je chcąc zasłonić, ukryć, wyrwać z rąk krwawych morderców! Ale napróżno! — widziała w duchu, jak wydzierano Jej z objęć ten Skarb Najdroższy; widziała na tem obliczu spokojnem krople krwawego potu; widziała rączki dziecinne, łańcuchami i powrozami skrępowane; widziała tę twarz, od słońca jaśniejszą, Krwią i plwocinami zeszpeconą; widziała te usteczka różane, uderzeniami poranione i wyschłe; widziała na tem czole wypogodzonem wtłoczone ciernie; widziała Świętego Świętych, jako złoczyńcę od wszystkich opuszczonego, Pana Nieba i ziemi ukoronowanego; widziała Stwórcę przez stworzenie zelżonego; widziała Króla królów przez bezbożnych sędziów sądzonego; widziała Boga na Krzyżu przybitego! Karmiąc panieńskiem mlekiem tego Syna Bożego, myślała Marya o occie i żółci, któremi będzie musiał gasić pragnienie Swoje; gdy Go na ręku piastowała, myślała o Krzyżu, którego ciężar do ziemi Go przywali; gdy patrzyła na rączki Jego, do modlitwy złożone, widziała w nich Rany od gwoździ i słyszała ciężkie młota uderzenia; gdy to Serce przy Jej biło Sercu, widziała morderczą włócznię, która ostatnią kroplę Krwi miała wysączyć z Niego.
    A któż pojmie żal Maryi, gdy nie znalazła innego miejsca, jak tylko żłóbek i stajenkę, aby wydać na świat Tego, który przychodził świat zbawić!
    O ludzie! czy nie ustąpicie spokojnego miejsca w sercu waszem dla Boga waszego, dla Tego, od którego macie wszystko i który jedynie na to przyszedł, aby was od wiecznej zguby ocalić?
    I tuliła Marya to Boskie Dziecię do Serca Swego, gdy w pośród nocy uchodzić z Niem musiała przed morderczem podłych najemników żelazem.
    O! tego może niestety i z was która matka doznała! Ale dziecko wasze to dziecko ludzkie, cierpieniom podległe i w cierpieniach urodzone, - a dziecię Maryi to Bóg, który jednem skinieniem mógł odnieść zwycięstwo i zgnębić prześladowców Swoich.
    Przyszedł, aby dać życie, a ludzie pragną śmierci Jego; przyszedł, aby śmierć pokonać, a ludzie chcą Mu życie wydrzeć.
    Dumni mieszkańcy starego Egiptu! mieliście Boga w pośrodku was, aleście Go nie poznali!
    Nieszczęśni! kłanialiście się różnym bożyszczom, a Bogu czci oddać nie chcieliście, i dlatego padła na was zagłada: kraj wasz ugiął się pod potęgą najeźdźców i rozwiane zostały popioły ojców waszych, zmarłych w niewoli, w kajdanach!
    A tak każdemu się stanie, kto Boga znać nie chce, zaś czartu, rozpuście i niedowiarstwu pali kadzidło!

    Skończyły się dni wygnania Twego, Maryo, lecz nie skończyły się dni cierpienia!

    Do was się zwracam teraz, do was, małej niestety garstki miłośników Krzyża Chrystusa Pana! Gdyby wam dziś powiedziano: „Straciliście Jezusa, miłość waszą, pociechę waszą straciliście! porzucił, opuścił was!" — pytam, jakbyście tę stratę przyjęli?
    Ach! takiej boleści Bóg nam oszczędził, a nie oszczędził jej Matce Swojej, gdy przez trzy dni szukać musiała Syna Swego, Boga naszego, który pozostał w kościele jerozolimskim.

    Słyszy Matka Boża radosne pienia powracających ze świętego miasta tłumów, — słyszy głośne śmiechy i rozmowy, — widzi wokoło siebie rozpogodzone, rozjaśnione radością twarze.
    Ach! Ona jedna, łzami zalana, ze skrwawionem Sercem, nie ma żadnej znikąd radości i pociechy, bo Syna Swego straciła. — O! ty tego nie pojmujesz, duszo twarda i zmateryalizowana, boś nigdy Jezusa nie posiadała!
    Ale ty, duszo katolicka, która tego Boga przyjmujesz często do serca swego, rozumiesz, że bez Niego życie to nie życie. — Staje Marya przy drodze, składa błagalnie ręce i pyta każdego: Ach! miejcie litość, miejcie miłosierdzie nad matką nieszczęśliwą! powiedzcie, czyście nie widzieli najpiękniejszego z synów ludzkich, czyście nie napotkali w drodze Syna Człowieczego?!

    Znalazła Matka Boża Jezusa, ale po to, aby Go utracić.
    Cała miłość Jej w strasznej chwili Męki Chrystusa w Boleść się przemieniła — i morze goryczy zalało Jej Serce, gdy ujrzała Syna Swego, jak złoczyńcę, na śmierć skazanego i dźwigającego ciężki Krzyż na górę Kalwaryi.
    Przyszedł ten dzień straszny, w którym sprawdzić się miały wszystkie Jej widzenia. Zbladła, zadrżała Matka Boża; bólem ścisnęło się Jej Serce, a język zdrętwiał!

    „O, Synu! Synu! o, życie życia mojego! niech umrę za Ciebie, z Tobą, przy Tobie, lecz nie moja, tylko Przedwiecznego Ojca niechaj się spełni wola!"


    Widzi Matka Boża modlącego się w Ogrojcu Jezusa, gdy cały ciężar grzechów naszych i cały gniew Ojca Przedwiecznego przyjął na Siebie.
    Strwożony, przelękniony, smutny na duszy, oddaje się za nas.
    Boska natura walczy z ludzką; Bóg pragnie umrzeć, człowiek lęka się boleści.
    Pot krwawemi występuje kroplami. Słychać odgłos kroków; przez gęste zarośla getsemańskiego ogrodu migają pochodnie; kajdany ciężkie brzęczą w ręku oprawców; przez Judasza wiedzeni pod zasłoną drzew zbliżają się kaci i porywają, wiążą, krępują niewinnego Baranka, co żadnego nie czyni oporu, i wloką Go przez potok Cedron.
    Matka Boża słyszy policzek, wymierzony żylastą ręką w oblicze, na które Cherubinowie i Serafinowie nie śmią spoglądać; widzi Ona, jak Syna Jej wloką od sądu do sądu, choć żadnej w Nim winy znaleźć nie mogą; słyszy Ona fałszywe świadectwa, a na obronę niewinnego nie wstaje nikt, coby dał świadectwo prawdzie. Oprawcy przywiązali do kolumny obnażonego Boga-Człowieka i podnoszą rękę, zbrojną biczami.
    Stójcie! to Bóg wasz!
    Świst piekielny przeciął powietrze; ziemia zadrżała; piekło zawyło; Aniołowie pozakrywali twarze!
    A Serce Matki! Serce Maryi?!... 


    Zamilczmy! W jednej chwili Najświętsze Ciało do kości poprzecinane, zbroczone Krwią, której jedna kropla wystarcza dla odkupienia świata całego!...
    Pocóż te ciernie? — aby ukoronować nimi Boga-Człowieka!
    Pocóż ta trzcina? pocóż ten łachman purpury ? — bo jakaż inna kara bardziej przystoi Temu, który miał być królem pokutników, pustelników i męczenników, — Temu, który żyjąc w ubóstwie i cierpieniu, ubóstwo i cierpienie miał uświęcić?
    Jezus, Król królów, Wódz wodzów, nie chce innej oznaki panowania i zwycięstwa Swego!
    Ta korona pośmiewiska jest dla Niego koroną chwały!
    O Boże! Tyś Panem i Królem moim! aby mnie uczynić sługą Twoim, przyjąłeś te ciernie Boleści, a ja nie chcę podzielać ich z Tobą; głowa Twoja pokłuta nimi, Krew wytryska z czoła Twego, a ja, pełen dumy i próżności, uwieńczam czoło moje wieńcem radości i wesela; ja, grzesznik, w pośród zbytku i wygód zmysłowych śmiem się nazywać sługą i uczniem Twoim !
    O, Panie! ugnij hardą głowę moją pod tę bolesną koronę, a jeśli nie krew, niech wstyd przynajmniej obleje oblicze moje! — A cóż znaczy ta trzcina w ręku Jezusa? — oto, aby okazać rodzaj potęgi Jego; nie gwałtem i przemocą, ale łagodnością i Miłością chce Bóg panować nad światem. Słaba trzcina w ręku Tego, który miota piorunami i cały świat w trzech palcach trzyma!
    On jest Królem zbluźnionym, znieważonym, zelżonym, ale jest Królem większym, straszniejszym, potężniejszym nad królów świata tego, a ta słaba trzcina w ręku Jego jest owym kordem żelaznym, którym już tyle pokruszył tronów i starł potęgę tylu wrogów Swoich! 


    Dumna synagogo, coś cierniem ukoronowała Króla twego!
    On tą trzciną przełamie potęgę twoją i na twych gruzach założy Kościół Swój, którego wszystkie nie obalą wieki! — Trzeba było jeszcze łachmanów purpury, aby tego szyderczego dokonać ukoronowania, ale purpura owa jakżeż wielkiej jest tajemnicy oznaką! On potokiem Krwi miał odznaczyć granicę Królestwa Swego; ta purpura przepowiadała owe zwycięstwa Kościoła wojującego na ziemi, owe palmy zakrwawione, ów sztandar krwawy, pod który garnąć się będą niezliczone zastępy Męczenników, owo morze krwi, po którem miotana będzie łódka Piotrowa! Święty Hieronim o tej purpurze Zbawiciela mówi:

    „Purpury cezarów rzymskich i ich płaszcze zbroczone były krwią, ale krwią podbitych, ujarzmionych narodów, które zdeptali pod swym rydwanem zwycięskim; purpura Chrystusa zlana była Krwią własną i Męczenników, którzy dobrowolnie szli w ślady Wodza swego; u cezarów świeciła ona ogniem gniewu i zemsty, — u Zbawiciela Światłem Miłości i Pokoju!"


    Wróćmy do Matki Bożej. Biegnie nieszczęśliwa Matka z rozdartem sercem, aby raz jeszcze ujrzeć i pożegnać Syna Swego; chce być przy Nim i z Nim razem wypróżnić kielich goryczy i boleści.
    Któż będzie przewodnikiem Twoim na tę górę boleści? Oto przeprowadzą Cię krwawe ślady Syna Twego.
    Słychać w dali stłumione pogwary, jak szum morskich bałwanów; zbliża się orszak bolesny, sypią się tłumy rozjuszonego ludu; bluźnierstwa i złorzeczenia przeklętego żydostwa rażą najświętsze Jej uszy; za ludem suną się, jak mary piekielne, oprawcy krwawi z młotami, z gwoźdźmi oraz innemi do krzyżowania narzędziami; posępne głosy trąb rozdzierają najświętsze Jej Serce.
    Maryo! uciekaj, uchodź, odwróć oczy Twoje! Nie! Ona nie ucieka; jak posąg stoi, wzrok i słuch wytęża, a Serce Jej bije gwałtownie; patrzy i szuka Świętego Świętych wpośród tej zgrai złoczyńców, Boga wpośród ludzi, niewinnego Baranka wpośród tygrysów i wilków.
    Spostrzegła i struchlała; drżą słabe pod Nią nogi; łzy w oczach się ścięły; ręce boleśnie załamane opadły! 


    Ujrzała Syna Swego; Matka ujrzała Syna, skrwawionego, zbolałego, powolnym pod ciężkim Krzyżem postępującego krokiem. Poznała Matka Syna — poznał Syn Matkę; oczy w jednem zeszły się spojrzeniu, Serca w jednej spłynęły się Boleści, jeden miecz dwa Serca jednocześnie poraził!
    Zbliża się Marya! chciałaby przemówić, chciałaby otrzeć krople tej Krwi Najświętszej, chciałaby obmyć łzami te Rany Najświętsze, chciałaby rzucić się do nóg błogosławionych; ale Żydzi, szydząc, odpychają Ją!
    O, Maryo! wróć do izdebki Twojej! pocóż tym widokiem podwajać boleści serca!
    Ale nie! Ty nie odstąpisz; nie mogąc uwolnić od Krzyża Syna Twego, z Nim chcesz być ukrzyżowaną na duszy; nie mogąc powstrzymać tych Krwi potoków, chcesz z nimi połączyć potoki łez Twoich !
    I stanął Jezus na górze kalwaryjskiej, a Matka stanęła obok Syna Swego.
    I zdarto przyschłe do Ran odzienie Jego i rozciągnięto na drzewie krzyżowem nogi i ręce Boga-Człowieka, i młot ciężki oprawców głucho wbija w nie ostre gwoździe, które targają żyły, przez Ciało się wtłaczając. I przygwoździli ręce i nogi błogosławione, i wznieśli Krzyż do góry, i klnąc osadzili go mocno w ziemi, i zostawili Pana i Boga, póki Ducha Swego w najokropniejszych nie odda Boleściach.

 

Christ on the Cross. Schelte Adamsz. à Bolswert (1586-1659)  


    

    A Marya przy Krzyżu stała i patrzała i żyła.  Stała pod Krzyżem Marya, Matka Jezusa, i Maria Kleofa, i Maria Magdalena, i uczeń, którego Jezus miłował 2). Cierpiał Chrystus na Krzyżu — cierpiała Marya pod Krzyżem Jego; Boleści Syna przepełniały Boleściami Matkę; dwie Ofiary na jednym Ołtarzu — na jednym Krzyżu dwa Serca: Ukrzyżowany Syn, Ukrzyżowana Matka!
    Nie gwoździe, ale Miłość trzymała Jezusa na Krzyżu; nie gwoździe, lecz Miłość trzymała Maryę pod Krzyżem. — Ty, matko, co czuwałaś przy umierającem dziecku, mogłaś przynajmniej wygodną dać mu pościółkę, mogłaś je tulić do serca, mogłaś pot jego ocierać, mogłaś odwilżyć wyschły język jego ... Lecz Syn Maryi przybity wysoko na twardem Krzyża drzewie! Słyszy Ona bolesne Jego słowa: Pragnę! 3) Ach! Ona nie ma kropli wody, aby Mu podać, tylko wodę łez gorzkich. Nikt Matki nie pocieszy, nikt nie pocieszy Syna.
    I oto, gdy posłyszała słowa: Boże, odpuść im ! 4) gdy posłyszała słowa:  Dzisiaj ze mną będziesz w Raju! 5), ożyła w Jej Sercu nadzieja, że i do Niej Syn Boży odezwie się słowem pociechy, więc podnosi Matka łzawe oczy, jakby żebrząc o nią.
    Ach; któż Cię tak przyćmił, najjaśniejsze zwierciadło doskonałości? któż Cię tak zdeptał, najpiękniejszy kwiecie rajski? któż Cię tak zamącił, najczystsze Źródło wody żywej ? któż skronie Twoje bolesnym poranił cierniem ? kto ręce i nogi Twoje ostrem przebił żelazem? I ty dla nich masz słowa pociechy? Ty ich bronisz i uniewinniasz? a dla Matki nieszczęśliwej czyż nie masz słowa pociechy?!
    I cisnęła się Marya bliżej, bliżej do Krzyża. O, Krzyżu okrutny! oddaj mi Dziecko moje! Czym na to wykarmiła i wypiastowała to Dziecię, aby na twem drzewie umarło?
    Ach! jest tu miejsce i dla mnie: przyjm Matkę, jakeś przyjął Syna; są gwoździe, są oprawcy, jest serce gotowe do cierpienia! — I spojrzał Syn na Matkę okiem Krwią i łzami zalanem, i ukazał Jana świętego, i rzekł do Niej: Oto syn Twój! i rzekł do Jana: Oto Matka twoja! 6).

    O, Maryo! Ty cierpisz, ale nam dajesz radość, boś w Boleściach Swoich nie Jana tylko, ale każdego z nas Matką została. Tak jest! dusza nasza jest dzieckiem boleści, dzieckiem Boleści Maryi! — i tyle naszego szczęścia, nadziei i błogosławieństwa, ile cierpimy na ziemi.

    Podłe to dziecko, co znać nie chce matki dla niego cierpiącej! słaba to dusza, co ucieka od krzyża, bo ucieka od Tej, która pod Krzyżem Matką jej została. Nie chcesz być synem Boleści Maryi i nie masz Maryi za Matkę, więc czegóż spodziewać się możesz? a mając Ją za Matkę, czegóż się masz lękać?

    O Maryo! przygarnij nas, bo dziećmi Twemi jesteśmy, bo cierpimy, bo pragniemy Cię kochać, bo chcemy cierpienia nasze z Twojem łączyć cierpieniem! Jesteśmy źli, twardzi, obojętni, ale Twymi synami i córkami jesteśmy, a chociaż wiara w nas osłabła, jednak nabożeństwo i miłość ku Tobie, jako drogocenny dawniejszych, szczęśliwszych czasów zabytek, pozostały w sercach naszych! O, spraw, aby Twa Boleść błogosławione przyniosła owoce i abyśmy przez Matkę do Syna, przez boleść do szczęścia trafili!


    Ojcowie nasi i Matki nasze nie uciekały od Maryi; obraz Matki Bożej był w każdym domu i to nie dla prostej wystawy, lecz dla nabożeństwa; różaniec Maryi dzwonił u pasa matek naszych i u rękojeści szabel ojców naszych; miłość Maryi była w sercach wszystkich; szkaplerz potężnie zasłaniał piersi przodków naszych w krwawych z Tatarami potyczkach, a medal z obrazkiem Matki Boskiej, który każda matka z błogosławieństwem wkładała synowi, był dla niego pewniejszą obroną nad pancerz żelazny. I oto, gdy w dzień zmartwychwstania powstaną z grobów ich ciała, zbutwiałe szkaplerze okażą: to dziecię Maryi! Otoczą oni radośnie dokoła tron Królowej Nieba i ziemi, jako niegdyś otaczali na ziemi te ołtarze, które na cześć Jej wystawili. — Ale dla ciebie, któryś nie chciał znać Maryi na ziemi, któryś się wstydził tej Matki twojej, dla ciebie nie będzie miejsca przy tronie Matki Bożej w Niebie! Tylko przez boleść do chwały, przez Matkę do Syna, przez Maryę do Nieba dojść można. Amen.

Ks. Karol Antoniewicz

_________________


KAZANIA Ks. KAROLA  ANTONIEWICZA T. J., KAZANIA O MATCE BOSKIEJ. Zebrał Ks. Jan Badeni T. J., Wydanie trzecie przejrzane i pomnożone. Wydaw. Tow. Jezusowego, T. 2, Kraków 1906. Ss.37-44.

(Transkrypcja i nieliczne, miejscowe poprawienie pisowni – Wielka litera w miejscach odnoszących się do Pana Boga i do Matki Bożej - oraz podkreślenie fragmentów teksu boldem: intix. 05 kwietnia A.D. 2022).

------------------------------------------

Pozwolenie Władzy Duchownej:

                                        Facultas R. P. Provincialis

    Ego Wlodimirus Ledóchowski, Praepositus Provincialis Prov. Galicianae
Societatis Jesu, potestate ad hoc mihi facta ab A. R. P. N. Ludovico Martin Praeposito
Generali eiusdem Societatis, facultatem concedo, ut opus sub titulo: „ Kazania
Ks. Karola Antoniewicza T. J. Wydanie trzecie przejrzane i pomnożone" — a duobus
censoribus nostrae Societatis revisum et approbatum, typis mandetur.

    Cracoviae, 12 novembris 1905.


                                                                                 Wlodimirus Ledóchowski S. J   

................................

N. 5229.

                                             R E I M P R I M A T U R .
                                             E curia Principis Episcopi.

    Cracoviae, die 16. Novembris 1905.
    
(L  † S)                                                                               † J. Card. Puzyna.


.................

Przypisy:
1) Łuk. II. 35.
2) Jan XIX. 25.
3) Jan XIX. 28.
4) Łuk. XXIII. 34.
5) Łuk. X XIII. 43.
6) Jan XIX. 2 6 - 2 7 .

.................





.................


Modlitwy. Nabożeństwo:

Do Matki Bożej Bolesnej

[LINK]


..................................................................................................................................................................................................................................
Źródło obrazów: Archive: 1A/1B, 1855A/1855B

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nowenna do Najświętszego Serca Jezusowego, dla przygotowania się na każdy 1-szy Piątek Miesiąca

Uczczenie Krwi Przenajdroższej

Ofiarowanie siebie Panu Jezusowi - Ks. Karol Antoniewicz SJ

Katolik... śmierci się nie boi!

O dziwnem Miłosierdziu Opatrzności Boskiej - Kazanie X. Zygmunta Goliana na IV. Niedzielę Postu.

Grzech przyczyną niewiary. Kazanie Ks. Piotra Semenenki na V. Niedzielę W. Postu

Ośmiodniowe nabożeństwo do Przenajświętszego Sakramentu Ołtarza. [Karmel - 1910].

Nabożeństwo Kościelne w Lipcu do Przenajdroższej Krwi

Publiczne Przeproszenie Najświętszego Serca Pana Jezusa

Matki Boskiej Szkaplerznej. Kazanie Ks. Karola Antoniewicza