Ks. Karol Antoniewicz: Kazanie na Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP
...Tajemnica Niepokalanego Poczęcia Maryi, dobrze zrozumiana i rozważona, te trzy prawdy nam okaże, mianowicie: czem jesteśmy bez łaski, a więc zepsucie natury przez grzech; czem jesteśmy z łaską, czyli doskonałość poświęcenia naszego w Sakramencie Chrztu i Pokuty; wreszcie, co winniśmy łasce, t. j. czujność i staranie o zachowanie w nas łaski poświęcającej…
O Maryjo, bez grzechu pierworodnego poczęta, módl się za nami,... |
>> Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP [AUDIO] <<
∗
K A Z A N I E
Na Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. (1)
KS. KAROL ANTONIEWICZ S. J.
Tajemnica dzisiejsza nasuwa nam na uwagę trzy ważne prawdy, które nam dopomogą do gruntownego poznania samych siebie: — I. Marya, przez ten przywilej Niepokalanego Poczęcia swego zwyciężając grzech, okazuje nam stan nieszczęśliwy, do którego grzech nas przywiódł. Tu autor rozwija w szerokich ramach obraz skażenia natury naszej i całej nędzy moralnej, spowodowanej grzechem pierwotnym . — II. Marya, poświęcona przez łaskę w chwili Poczęcia swego, okazuje nam stan szczęśliwy, do którego wyniesieni jesteśmy przez łaskę. Stan ten szczęśliwy polega na tem, że w Sakramencie Chrztu i Pokuty stajemy się dziećm i Boga, współdziedzicami z Chrystusem Królestwa niebieskiego. — III. Marya, od Poczęcia swego wierną łasce pozostając, okazuje nam swym przykładem nieodzowną powinność naszą zachowania i pomnażania w nas łaski. Ona, choć utwierdzoną będąc w łasce, nigdy jej utracić nie mogła, jednak postępuje z największą ostrożnością i przy usilnej pracy stara się wzrastać w cnoty i zasługi; jakiż to piękny przykład dla nas słabych istot, byśmy unikali wszelkiego niebezpieczeństwa postradania łaski poświęcającej i ustawiczny czynili postęp w świątobliwości.
Kościół św., Duchem Bożym rządzony, ustanawiając uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, chciał przez to uczcić tę łaskę wyłączną i cudowną, która poświęciła Bogarodzicę w chwili Jej poczęcia. A moim, najmilsi słuchacze, jest dziś obowiązkiem, przyczynić się do tego zamiaru Kościoła i okazać wam, iż w tej tajemnicy, chociaż na obyczaje mało wpływać się zdaje, zawierają się prawdy, korzystne nie mniej dla chwały Maryi, jak i dla zbudowania i pożytku naszego. Tajemnica albowiem dzisiejsza nastręcza nam sposobność, byśmy porównali Poczęcie Maryi z naszem poczęciem, a tem samem rozważyli trzy bardzo ważne prawdy, które nam dopomogą do gruntownego siebie samych poznania, trzy prawdy, bez których zgłębienia nie potrafilibyśmy nigdy pojąć ducha religii naszej; a te prawdy są następujące: czem jesteśmy bez łaski, czem z łaską i co tej łasce winni jesteśmy. Mówiąc o łasce, rozumiem tu tę, którą teologowie łaską „poświęcającą" nazywają i która jest najkosztowniejszym darem Boga, bo przez nią z grzeszników stajemy się sprawiedliwymi, z nieprzyjaciół Boga synami Boskimi. Rozumiem tę Łaskę, jaką Bóg wlewa w dusze nasze bądź w Sakramencie Chrztu, który podług słów św. Hieronima, jest Sakramentem poczęcia i odrodzenia się naszego duchownego, bądź w Sakramencie Pokuty, który jest drugim chrztem i sakramentem usprawiedliwienia naszego. Otóż tajemnica Niepokalanego Poczęcia Maryi, dobrze zrozumiana i rozważona, te trzy prawdy nam okaże, mianowicie: czem jesteśmy bez łaski, a więc zepsucie natury przez grzech; czem jesteśmy z łaską, czyli doskonałość poświęcenia naszego w sakramencie Chrztu i Pokuty; wreszcie, co winniśmy łasce, t. j. czujność i staranie o zachowanie w nas łaski poświęcającej.
1) Marya, przez ten przywilej Niepokalanego Poczęcia swego zwyciężając grzech, okazuje nam stan nieszczęśliwy, do którego grzech nas przywiódł — i to rozważymy w pierwszej części kazania.
2) Marya, poświęcona przez łaskę w pierwszej chwili Poczęcia swego, okazuje nam stan szczęśliwy, do którego wyniesieni jesteśmy przez łaskę — i to będzie druga część.
3) Marya, od Poczęcia swego wierną łasce pozostając, okazuje nam swym przykładem nieodzowną powinność naszą zachowania i pomnażania w nas tej łaski — o tern powiemy w trzeciej części.
Zrozumienie tej nauki ułatwi nam doskonałą znajomość samych siebie, to, co ja nazywam być człowiekiem i — jak Mędrzec mówi — całym człowiekiem 2). Te prawdy albowiem dobrze poznawszy, poznamy oraz i nędzę naszą, i szczęście nasze, i powinności nasze. Nędzę naszą, aby w duchu prawdziwej skruchy płakać przed Bogiem; szczęście nasze, aby w duchu pokornej ufności błogosławić Boga i dzięki Mu składać; powinności nasze, aby w duchu chrześcijańskiej roztropności postępować na drodze przykazań Boskich.
Użycz nam do tego rozważania pomocy swojej, Panno Niepokalana! oświeć rozum nasz i serce zagrzewaj łaską, której za wstawieniem się twojem od Boga otrzymać pragniemy. — Zdrowaś Maryo...
I.
Przywilej Niepokalanego Poczęcia Najśw. Maryi Panny, którym Ona grzech zwyciężyła, jasno nam wykrywa, czem my jesteśmy bez łaski, t. j. stan nieszczęśliwy, w jaki nas grzech wprawił. Chcąc się o tern przekonać, zastosujmy tylko do siebie tajemnicę dnia dzisiejszego.
Marya w chwili swego Poczęcia, gdy w łonie swej matki żyć zaczęła, stała się najświetniejszą, najdoskonalszą, najszczęśliwszą istotą. Najświetniejszą — pochodząc albowiem z królewskiego rodu Judy, ileż to królów i mocarzy między swoimi przodkami liczyła! Najdoskonalszą -- była albowiem arcydziełem wszechmocności Boskiej, cudem płci swojej, tak, iż w porządku natury żadne inne stworzenie z Nią w porównanie iść nie może. Najszczęśliwszą — będąc bowiem od Poczęcia swego na Matkę Boga przeznaczoną, miała światu dać Zbawiciela. Lecz — o przepaści niezgłębiona sądów Bożych! — wszystko to bez łaski, której pierwiastki w Poczęciu swojem odebrała, nietylkoby żadnej wartości w oczach Boskich nie miało, ale co więcej, pomimo tych wszystkich korzyści Marya byłaby w oczach Boga przedmiotem nienawiści Jego. Nieomylny Bóg, a w ocenianiu swych stworzeń sprawiedliwy Sędzia, nie zważał w Poczęciu Maryi ani na zacność Jej rodu, ani na dary przyrodzone, któremi Ją Niebo już podówczas przyozdabiać poczynało tak hojnie, ani na to, że Święty świętych z Niej miał się narodzić. To wszystko mogło uczynić Poczęcie Jej pełnem chwały, ale nie było dostatecznem, aby Maryę uczynić stworzeniem według Serca Boskiego.
Że Bóg Ją tak wielce ocenił, że Ją uznał za ulubioną Córkę swoją, to tylko jedynie dlatego, iż od Poczęcia swego była przyozdobiona łaską poświęcającą i że zmaza pierworodna nigdy w niej nie powstała! To zdanie, według słów św. Chryzostoma, jest pewne, żadnej nie ulegające wątpliwości, co stąd poznać możemy, iż niejeden zapewne z przodków Maryi, a tern samem i z przodków Jezusa Chrystusa, mógł dla bezbożności, bałwochwalstwa i innych zbrodni dostać się na wieczne potępienie; przez co — dodaje Chryzostom św. — Pan Bóg chciał okazać, iż wszystko, co nie jest świętem, jest niegodnem Jego; iż wszystko, co jest grzechem zarażone, chociaż wielkie w oczach ludzkich, w oczach Jego jest tylko przedmiotem odrzucenia. To mając na uwadze i nie spuszczając z oczu Maryi, poznajmy czem jesteśmy.
W grzechu poczęci jesteśmy wszyscy — i to jest wielka nędza nasza. Oświeceni pochodnią wiary, wyznajemy z Apostołem, iż w chwili poczęcia naszego byliśmy synami gniewu 3) i nie masz nikogo, ktoby do Boga z Dawidem się nie odzywał: W nieprawościach jestem poczęty, a w grzechach poczęta mnie matka moja 4).
Grzech pierworodny ściągnął na nas okropne skutki, cały potop nieszczęść i temi dwiema ranami, które nam zadał: pożądliwością i niewiadomością, wlał jad we wszystkie władze duszy naszej. Dlatego nie ma w nas nic zdrowego: rozum nasz wystawiony na rozmaite błędy, wola nasza poddana najhaniebniejszym namiętnościom, wyobraźnia nasza, to siedziba omamienia, zmysły nasze otworami i narzędziami niewstrzemięźliwości. Rodzimy się pełni słabości, ułomności, niestałości, próżności — niewolnikami żądz i humorów naszych. Stąd wynika owa trudność do dobrego, skłonność do złego, gotowość do zrzucenia jarzma najświętszych obowiązków naszych; stąd wynika, że nienawidzimy prawdy, która nas poprawia, że ubiegamy się za pochlebstwem, które nas oszukuje, że mamy wstręt do cnoty a pociąg do występku. Stąd pochodzi ta wojna wewnętrzna, ta wałka ciała przeciw rozumowi i rozumu przeciw Bogu samemu, ten dziwaczny opór, by zawsze tego żądać, czego prawo zakazuje i dlatego że nam zakazuje. Kochamy przez upór to, co bynajmniej nie zasługuje na miłość, a odrzucamy i nienawidzimy to, co miłości ze wszech miar jest godnem. Ohydna przewrotność! mówi św. Augustyn. I to właśnie namacalnym jest dowodem, że w grzechu na świat przychodzimy.
Ale może kto powie, że doświadczając tych nieszczęsnych skutków grzechu na sobie, znamy już tem samem całą nędzę naszą, że już mamy dokładną znajomość samych siebie. Najmilsi! my się łudzimy tylko, sądząc, żeśmy już zgłębili całą nędzę naszą: bo oprócz tych tak smutnych skutków grzechu, które wyliczyłem, są jeszcze i inne, do których poznania tajemnica dzisiejsza nam posłużyć może.
Poznamy dziś nędzę naszą w całej przewrotności, wielkości i obrzydliwości swojej, a jeżeli ten ostatni wyraz nie jest dość dobitnym, użyję wyrazu Proroka - poznamy obrzydliwość spustoszenia5). I te wszystkie nieszczęsne przymioty nędzy naszej chcę teraz jaśniej wyłożyć, abyśmy sobie wyrobili prawdziwe wyobrażenie o zepsuciu naszem, które łaska Chrystusa za współdziałaniem naszem zwalczyć powinna.
O t o n a j w i ę k s z a n ę d z a n a s z a, że ta nędza, tak upokarzająca, nas nie upokarza, i że mając tyle powodów do zawstydzenia się, jeszcze pysznymi jesteśmy. Choć tak słabi, jednak w zaślepieniu naszem pełni szacunku ku sobie samym jesteśmy; chociaż z niewinności wyzuci, jednak zadowoleni sobą, czcimy i ubóstwiamy siebie samych. Marya, przyozdobiona łaską, była pokorną — a my, grzechem przyodziani, pysznymi jesteśmy. Tak jest — wiele w nas niewiadomości, lecz więcej zuchwalstwa; wiele słabości, lecz więcej próżności; brak prawdziwych zasług łączymy z nadętością serca, co jedno wystarczającem jest, by gniew Boski na siebie ściągnąć! A któż z nas, jeżeli sumiennie ocenić się zechce, nie wyzna, iż jako grzesznik jest uczestnikiem tego przekleństwa Boskiego: Ubogiego pysznego... nienawidzi dusza moja 6). Lecz idźmy dalej.
O t o n a j w i ę k s z a n ę d z a nasza, iż będąc w stanie tak opłakania godnym, płakać nad sobą nie chcemy. Święci i wybrańcy Pańscy jęczeli z żalu, a my wzruszeni bynajmniej nie jesteśmy. Św. Paweł użalał się gorzko, a my się pocieszamy. Panie - wołał Job - czemuś mię postawił przeciwnym Tobie, i stałem się ciężkim sam sobie? 7) Czyż tak mówię ludzie światowi, czy tak myślą? Nieczuli na nieszczęścia swoje, znoszą spokojnie tę sprzeczność między sobą a Bogiem.
Jeżeli człowiek jęczy pod jarzmem namiętności swoich, nie dlatego jęczy, że te namiętności czynią go niewolnikiem grzechu, nieprzyjacielem Boga, ale że mu mieszają spokój, że mu są przyczyną dotkliwych wyrzutów sumienia, że często nie jest w stanie namiętnościom swoim zadość uczynić. Jest zatem niewolnikiem pożądliwości — ale dobrowolnym. Czuje w swem sercu powstające przeciw Bogu żądze, ale to go ani dziwi, ani niepokoi. Byle dopiął celu swego, nie wzbrania się żyć pod władzą ciała, niewolnikiem być grzechu. O wieluż to grzeszników w tym obrazie siebie poznaćby mogło! Lecz idźmy dalej.
O t o n a j w i ę k s z a n ę d z a nasza, że nietylko nad nią nie jęczymy, ale z niej się chlubimy. Bo gdzież jest pyszny, któryby wewnętrznie nie chlubił się z wszystkich zamiarów, zabiegów i planów, jakie mu duma nastręcza? Gdzie skąpiec bogaty, coby się nie rozpływał nad zbiorami swymi? Gdzie rozpustnik, któryby swego szczęścia w brudnych nie zakładał rozkoszach ? Gdzie jest mściwy, któryby się nie wynosił z zemsty swojej? Te namiętności, nad któremi Apostoł ubolewał, w miarę, jak od Boga odstępujemy, stają się przedmiotem radości naszej. W przewrotności rozumu naszego te namiętności stają się nam bożyszczami! Ofiary im czynimy, ślepo ich słuchamy, i nietylko samych siebie im oddajemy, ale i innych do tego zmusić usiłujemy. Chcemy, aby inni złe uczynki nasze za dobre uznali, i to stawiamy za warunek do przypodobania się nam, za obrazę poczytując wszelkie sprzeciwienie. Im mocniejsza namiętność, tem większy gniew ku tym, którzy się nam sprzeciwiają. Im większy niewstyd, tem większa chęć szacunku i pobłażania. I czyż to nie jest żywy obraz świata, który nas wstrętem napełnić powinien? Lecz idźmy dalej.
O t o n a j w i ę k s z a n ę d z a n a s z a, że my tej nędzy na wymówkę grzechu nadużywamy i nią przeciw Bogu się uzbrajamy. Podczas gdy Dawid pokornie błagał, aby był uzdrowiony ze słabości swojej, sam siebie obwiniając: Zmiłuj się nademną, Panie, bom ci chory; uzdrów mię, Panie, boć strwożone są kości moje 8) - my przywodzimy słabość naszą jako wymówkę dla usprawiedliwienia się z win naszych przed Bogiem. Dlatego, że słabi i w grzechu poczęci jesteśmy, chcemy, aby Pan Bóg pobłażał zbrodniom naszym i nie karał nas według sprawiedliwości swojej. Chcemy, przedstawiając Mu ułomność naszą, ująć Mu niejako prawa karania nas. Bóg, podług wyroków Pisma Św., jest nieubłaganym mścicielem grzechu, a my mówimy, że dla nas, istot tak ułomnych, nazbyt srogim jest i surowym, lub raczej, podług słabego rozumu naszego, wyobrażamy sobie Boga pobłażającego złościom i zbrodniom naszym, bo, będąc Stwórcą, powinien wiedzieć, jakimi nas stworzył i doskonałej od nas nie domagać się świątobliwości. Czyż nie tak rozumuje codziennie bezbożność? i czyż to nie znaczy nadużywać nędzy naszej?
O t o n a j w i ę k s z a n ę d z a nasza, że grzech, w którym poczęci jesteśmy, przez właściwą sobie złość, wszystko, co tylko mamy od Boga, w nas zaraża: rozum, siły fizyczne, zdrowie, bogactwa, honory, dostojeństwa. W przyrodzonym rzeczy porządku im kto jest szczęśliwszym w oczach świata, tern wdzięczniejszym i uleglejszym Bogu okazać się powinien. Ale ponieważ grzech porządek ten w nas przewrócił, dlatego im więcej łask od Boga odbieramy, tern zuchwalszymi i niewdzięczniejszymi ku Niemu się okazujemy. Łaski i dary Jego stają się przyczyną dla nas większej przewrotności. Szczęście nas psuje, honory nadymają, bogactwa zbytek rodzą, a zdrowie jest powodem, że o zbawieniu naszem zapominamy. Jeżeli zaś Bóg przeciwnymi środkami chce nas zmusić, byśmy do Niego powrócili, my te środki zbawienne w truciznę sobie zamieniamy. Stąd wynika, że przeciwności nas rozgoryczają, upokorzenia do rozpaczy przywodzą, ubóstwo czyni nas niesprawiedliwymi, a choroba oziębłymi. A tak, coby nas uświęcić miało, to nas w złem jeszcze utwierdza; coby nas do Boga zbliżyć mogło, to nas od Niego jeszcze więcej oddala. Jest więc prawdą niezaprzeczoną, że grzech wszelkie dary Boże w nas niszczy i psuje, i pustoszy dzieło wszechmocności Jego. I czyż już nic więcej nad to powiedzieć nie można? Ach, można! i to, co teraz dodam, najwięcej na łzy nasze zasługuje.
O b r z y d l i w o ś ć n ę d z y n a s z e j w tem się najbardziej objawia, iż nie przestając na tem, że z natury dziećmi gniewu jesteśmy, chcemy niemi być z własnej chęci naszej. Żeśmy w kim innym zgrzeszyli, żeśmy bezwinnie nieprzyjacielami Boga się narodzili — jest to przekleństwo ono powszechne, na które się uskarżamy. Ależ czy szczerze się uskarżamy, jeżeli dobrowolnie chcemy być nieprzyjaciółmi Boga?
Urodzić się w grzechu jest to los całego potomstwa Adama; ale chcieć żyć bezkarnie w grzechu, ale trwać uporczywie w grzechu, ale wystawiać się na niebezpieczeństwo śmierci w grzechu, ale chcieć umrzeć w grzechu — jest to los straszny pojedynczych dusz nieszczęśliwych, które świat o zgubę wieczną przyprawia. Dałby Bóg, aby między nami takich nie było! Job prosił Boga, aby zaginął ów dzień, w którym był poczęty, aby w ciemność się zamienił, aby go słońce nigdy nie było oświetliło, aby był wymazany z liczby dni życia jego 9).
I słusznie — dodaje św. Augustyn — bo to był dzień nieszczęsny, w którym Job począł być grzesznikiem i, chociaż mimowolnie, nieprzyjacielem stał się Boga. Lecz co czyni rozpustnik? On, przeciwnie, między najpiękniejsze dni życia swojego zalicza te dni, w których z własnej woli i bez wyrzutów sumienia oddał się lubieżności. Dni one nieszczęsne, które z obrazą Boga w zbrodni przepędził, aby swej zmysłowości dogodzić, są dla niego dniami radości — zachowuje pamięć i wzdycha za ich powrotem; nie płacze, że one dni były, ale płacze, że już nie są! I my, najmilsi, choć może rozpustnikami nie jesteśmy, jednak o! jak zawstydzający zarzut możemy sobie uczynić, że do grzechu, mimowolnie w Adamie popełnionego, dodajemy tysiączne inne grzechy dobrowolne, tem bardziej kary godne, że je z zupełnem zastanowieniem popełniamy i tylko własnej naszej woli przypisać musimy; grzechy, którychby nam było łatwo uniknąć, ale ich nie unikamy, bo je sobie lekceważymy; grzechy, którym i szczególniejszą Bogu odrazę sprawiamy, gdyż już nie konieczność, nie natura, ale złość nasza czyni nas dziećmi Jego gniewu i odrzucenia. Czyż można jaśniej wam okazać obrzydliwość nędzy naszej? Zgłębmy jeszcze lepiej jej przepaść.
Cała b r z y d k o ś ć s p u s t o s z e n i a w n ę d z y n a s z e j stanowi to, że ta łaska, która poświęciła Poczęcie Maryi, w nas zupełnie odmienny sprawia skutek. Odebraliśmy ją na Chrzcie św., lecz przez szczególniejszą złość serca naszego wznawiamy — abym tak rzekł — codziennie nowe grzechy pierworodne, gorsze od pierwszego i w skutkach swoich o wiele straszniejsze. I któreż to są te nowe grzechy pierworodne? Są to grzechy, których my sprawcami jesteśmy i które się szerzą w sposób zastraszający, z jednych na drugich w spuściźnie przechodząc. Nazywam grzechami pierworodnymi te zgorszenia, na które Chrystus Pan tak straszne rzucił przekleństwo. Nazywam grzechami pierworodnymi te grzechy, których się niektórzy rodzice względem dzieci swoich dopuszczają; grzechy ojca, który w spuściźnie zostawia synowi zemstę i nieprzyjaźnie; grzechy matki, która wszczepia w serce swej córki miłość świata i jego próżności; grzechy panów względem sług, których używają za narzędzia swej rozpusty; grzechy kobiet, które niewinne, sobie powierzone dziewice, czynią poufnicami intryg i miłostek nieczystych. Nazywam grzechami pierworodnymi grzechy możnych świata tego względem ludu, księży względem świeckich, przełożonych względem podrzędnych.
Dlaczegóż grzech Adama był tak wielkim w oczach Boga? Bo nie był grzechem jednego, ale wielu; bo Adam, gwałcąc przykazanie, i nas wszystkich wciągnął w nieszczęście swoje! Grzech Adama jest tajemnicą wiary świętej; ale to, co jest tajemnicą w grzechu Adama, jest jawnem w grzechach, o którychem nadmienił. Bo powtarzam, iż to jest najokropniejszą nędzą i spustoszeniem, że złości nasze i na innych przelewamy, i że nie poprzestajemy być sami grzesznikami, ale zarażamy jadem zgorszenia dusze niewinne, szukamy towarzyszów zbrodni naszych i, jak Adam, stajemy się dla innych źródłem i przyczyną ich potępienia. Ach! czyż nie mógłbym tu zakończyć i zawołać z prorokiem Jeremiaszem: Kto da głowie mojej wodę, a oczom moim źródło łez? i będę płakał we dnie i w nocy pobitych córki tudu mego... 10).
Ty jedna, o Przebłogosławiona Panno, byłaś ochronioną od tego przekleństwa i zepsucia. Tyś jedna w Poczęciu Twojem okazała się bez zmazy grzechu w oczach Boskich. Dlatego do Ciebie się uciekamy i błagamy o opiekę nad nami! Bo ten przywilej, żeś uwolnioną od nędzy naszej została, poruszy Cię do litości nad nędzą naszą. Jesteś Matką miłosierdzia — lecz czyjąż, jeżeli nie naszą, którzy grzesznikami jesteśmy? Chwała Twoja od nieszczęścia naszego zawisła: gdyby nie było grzeszników, nie byłabyś Tego porodziła, który dla zbawienia grzeszników na ten świat przyszedł — nie byłabyś nigdy Matką Boga została. Pełni więc ufności, upadamy przed Tobą, my nieszczęśliwe dzieci grzesznej matki Ewy; zanosimy do Ciebie, Matko Przenajświętsza, Matko miłosierna, prośby nasze; wzdychamy do Ciebie, błagając, abyś nas nauczyła upokarzać się na widok nędzy naszej, opłakiwać stan nasz, nie pogarszać go więcej, ani się nim chlubić; abyśmy poznali nietylko czem jesteśmy bez łaski, ale czem i Tyś była, czem i my jesteśmy z łaską.
I o tem w drugiej części.
II.
Jest to nauką całego Kościoła, której trzymać się powinniśmy, że Marya po Jezusie Chrystusie jest w oczach Boskich najwybrańszą między Błogosławionymi. Pierwszym skutkiem wysokiego Jej przeznaczenia, była łaska szczególniejsza, w której ten przywilej Niepokalanego Poczęcia się zawiera. Wszystko, czem się stała Marya, jest skutkiem tej łaski, o której Ona bardziej jeszcze, niż Apostoł, mówić mogła: Z łaski Bożej jestem to, com jest, a łaska Jego przeciwko mnie próżną nie była 11). Tą łaską Bóg Ją napełnił w chwili Jej Poczęcia - dlaczego? Aby:
1) poświęcić Jej osobę w sposób najdoskonalszy, w jaki tylko czysta istota poświęcona być może;
2) nadać większej wartości Jej sprawom, by wszelkie uczynki Jej życia były drogie w oczach Boskich i godne wszechmocności Jego.
Dwa te cudowne skutki łaski, zdziałane w duszy Maryi, okażą nam, jak szczęśliwy jest stan, do którego wyniesieni jesteśmy przez łaskę.
1) Łaska poświęciła osobę Maryi w chwili Jej Poczęcia, a poświęciła w taki sposób, jaki przystał Bogu, który Ją na Matkę Syna swego przeznaczył. Bo w tejże chwili Marya, pełna łaski i Ducha Bożego, stosowniej, niż Izajasz, powiedzieć mogła: Pan z żywota powołał mię, z żywota matki mojej wspomniał na imię moje 12). Tak jest - od tej chwili Poczęcia pamiętało Słowo Przedwieczne na to wielkie, na to święte, na to chwalebne imię Maryi, bo ją tylko chciał mieć za Matkę swoją. Podczas gdy do Izajasza wyrzekł tylko: Sługą moim jesteś 13) — to do Maryi, chociaż pokorną była służebnicą, powiedział: Ciebie obrałem na Matkę moją! Od tej chwili Syn Boży, mając wzgląd na przyszłe Wcielenie swoje, poświęcał tę świętą Dziewicę, ubogacał Ją darami swymi, napełniał Ją łaskami szczególniejszemi w stopniu dla nas niepojętym. Miłość ku Tej, którą wkrótce miał nazywać Matką, kazała Mu zapomnieć na ono prawo ogólne sprawiedliwości surowej i oddzielić Ją od innych dzieci Adamowych w samym momencie Poczęcia, ubogacając Ją pełnią łask nieprzebranych. Lecz to nie wszystko jeszcze.
2) Powiedziałem, że ta łaska Niepokalanego Poczęcia Maryi w tejże chwili, gdy poświęcała Jej osobę, stała się oraz dla niej źródłem niewyczerpanem zasług, do nadania szczególniejszej wartości każdej Jej sprawie. Ta prawda na szczególniejszą naszą zasługuje uwagę, bo, podług zasad teologicznych, co tylko Marya przez cały ciąg życia swego czyniła, było co do zasługi i wartości skutkiem tej łaski.
O przepaści nieskończonych skarbów miłosierdzia Boskiego!
Abyście łatwiej zrozumieli to, co wam chcę teraz wyłożyć, użyję następującego porównania. Wystawcie sobie ziarnko owo ewangeliczne, które w roli zasiane, z czasem w wielkie rozrosło się drzewo. Nic stosowniejszego, do objaśnienia myśli mojej. Ziarnko albowiem, zapuściwszy korzenie, wypuszcza z ziemi kiełki, rozpościera gałęzie, pokrywa się liściem, stroi się kwiatami i owocem — a to wszystko pochodzi z jednego ziarnka nasiennego. Oto obraz łaski Niepokalanego Poczęcia Maryi.
Była łaska ta jakby nasieniem, rzuconem w serce Maryi, którego moc okazała się we wszystkich jej sprawach. Wszystko, co Marya działała, świętem i nieskończonej wartości było w oczach Boskich, bo pochodziło z onej łaski poświęcającej, która w niej zamieszkała. Ta łaska była źródłem darów nadprzyrodzonych, którymi ją później Bóg obsypał; ta łaska na ten szczyt doskonałości ją wyniosła. Korzeń był święty, święte były i gałęzie: Si radix sancta et rami 14). A cóż rozumiem pod temi gałęziami? Oto cnoty Maryi, Jej dobre uczynki, obowiązki które wypełniła, cześć, którą Bogu oddawała, miłość ku bliźnim, pokorę, która Ją tak uważną na siebie samą czyniła. Bo to nie jest wnioskiem bezzasadnym, ale prawdą pewną, że to wszystko było poświęcone tąż samą łaską, która przy Poczęciu duszę Jej poświęciła.
Zwróciwszy teraz uwagę na nas samych, łatwo zrozumiemy, czem jesteśmy z łaską i przez łaskę. Chrzest — podług wyrazów Ojców świętych — jest Sakramentem poczęcia naszego duchownego; a Pokuta, będąca Sakramentem usprawiedliwienia naszego, użycza nam łaski, która chociaż nie może iść w porównanie z łaską udzieloną Maryi, podobneż jednak skutki i w nas sprawia. W Sakramencie więc Chrztu i Pokuty otrzymujemy i my łaskę poświęcającą, która nas a) wynosi do godności synów Bożych, i b) czyni spadkobiercami Pana Boga, współdziedzicami Jezusa Chrystusa w Królestwie niebieskiem. Na cóż możemy być czułymi, jeżeli na te dwie korzyści obojętnymi będziemy?
a) Wskutek tej łaski poświęcającej stajemy się najprzód d z i e ć m i B o g a. To nam objawił Apostoł Jan św., który o tern najlepiej mógł nas oświecić, i któremu, gdy na łonie Zbawiciela spoczywał, ta tajemnica objawioną została: A ilekolwiek ich, przyjęli Go, dat im moc, aby się stali synami Bożymi 15). - Gdybyśmy umieli korzystać z darów Boskich, gdyby grzech nas nie zaślepiał, odejmując nam wszelkie poczucie własnej godności naszej, ta łaska byłaby jedynym przedmiotem miłości, szczęścia i chwały naszej. Jedyną troską naszą byłoby szanować w nas samych tę godność dzieci Boga, utrzymywać ją dobrem zachowaniem, przenosić ją nad wszystkie świata tego zaszczyty, wchodzić często w siebie samych, rozważając, czem łaska nas czyni w oczach Boga i w stosunku do Niego. Gdy jestem w stanie łaski, mam prawo nazywać Go Ojcem moim; On, pomimo, że jest Bogiem, chce mnie uważać za syna swego. To jedno Bóg we mnie uznaje, to jedno daje mi prawo zaufania w Jego miłosierdziu. Zresztą wszystko inne, co wynosi w oczach świata: rozum, honory, bogactwa - jest niebezpieczeństwem, próżnością, znikomością! Jest próżnością, bo miłym Bogu uczynić mię nie może; jest znikomością, bo śmierci uledz musi, jest niebezpieczeństwem, gdyż łatwą do nadużyć podaje sposobność i ściąga na mnie tern straszniejszy sąd Boski. Cała więc ufność nasza nie na wielkości światowej fundować się powinna, ale na tern, że dziećmi Boga jesteśmy!
Nie myślę ja zmniejszać wartości tych korzyści, jakieście od Boga odebrali przy urodzeniu waszem, chociaż one są tylko zewnętrzne i doczesne. Boć i sam Pan Bóg nie pogardził w Maryi zacnością Jej urodzenia, której Kościół po dziś dzień cześć należną oddaje. Owszem przeciwnie, chciał Bóg, aby Marya z królewskiego rodu pochodziła — dlaczego? a b y — jak mówi św. Chryzostom - okazać moc łaski swojej i wielkim świata tego dać tę pociechę, że wielkość ich może służyć za podstawę szczególniejszej świątobliwości; co więcej, że świątobliwość, jeśli ma być odznaczająca się, nie może nad taką wielkość sposobniejszej znaleźć podstawy; aby okazać możnym, że wielkość świata tego ze świątobliwością pogodzić się daje, i im większymi są podług świata, tem więcej chwały i czci mogą przynieść Bogu, jeżeli są świątobliwymi. Nie jest to moje osobiste zapatrywanie, ale Boska nauka, której Duch Św. nam udziela, ukazując w Ewangelii najświetniejszy rodowód Maryi. Ale ta nauka nietylko wielkich świata tego się tyczy. Mówię więc do wszystkich bez wyjątku, bo nie masz człowieka na świecie, jakiegokolwiek urodzenia, byleby był sprawiedliwym jako chrześcijanin, któryby nie mógł mówić: Jestem dzieckiem Boga i ta łaska, która jest we mnie, czyni mię uczestnikiem Boskiej natury! Takie przekonanie każdy o sobie mieć może i mieć powinien, jeżeli jest w łasce Boskiej, bo sam Pan Bóg daje nam to prawo przez Apostoła, mówiąc: Abyście się stali uczestnikami Boskiego przyrodzenia 16). Gdybyśmy podług tej zasady myśleli i działali, zaiste, gasnąca w nas wiara łatwoby się ożywić mogła. Tak albowiem pisze Jan św. do współczesnych chrześcijan: Patrzcie, jaką miłość dał nam Ojciec, że nazwani jesteśmy synami Bożymi i jesteśmy 17). Jakby mówił: patrzcie, jakiej wdzięczności i gorliwości za taką miłość Bóg od nas domagać się może. Poznajmy stąd, do jakiej czystości obowiązani jesteśmy. Poznajmy, jaki stąd wielki obowiązek dla nas wypływa, poświęcenia samych siebie w duchu i prawdzie, aby się nie okazać niegodnymi tego przysposobienia, które nam Boga za Ojca daje. Osądźmy, czy Pan Bóg za wiele od nas wymaga, gdy żąda, abyśmy z ludzi cielesnych w duchownych i rozumnych się przemienili? Osądźmy, czy to prawo chrześcijańskie za wielkiej od nas domaga się doskonałości? Patrzcie, jaką miłość dał nam Ojciec, że nazwani jesteśmy synami Bożymi i jesteśmy! Ach Panie! — woła św. Leon papież — czyż zasługujemy na tak piękne imię, jeżeli zapominając na szlachetność rodu naszego, poddajemy się pod jarzmo bezwstydnych występków? Ach, czyż nie powinnibyśmy raczej wyrzec się na zawsze tego zaszczytu być dziećmi Twojemi, jeżeli nie chcemy zejść z dróg nieprawości świata tego?... Istotnie, chcieć być dzieckiem Boga, a podlegać sprośnym namiętnościom ciała i iść za wyuzdaną żądzą zepsutej natury, nie znaczyż to być poczwarą w porządku łaski? Ach, ta uwaga nie powinnaż zalać wstydem tyle ludzi światowych, nie powinnaż zmusić ich do żalu i opłakiwania tej niewdzięczności swojej, z jaką godność synostwa Bożego tak mało sobie cenić zwykli? Lecz idźmy dalej.
b) Wskutek tej łaski poświęcającej nie jesteśmyż s p a d k o b i e r c a m i B o g a, w s p ó ł d z i e d z i c a m i J e z u s a C h r y s t u s a w K r ó l e s t w i e n i e b i e s k i e m ? haeredes quidern Dei, cohaeredes autem Christi 18). Spadkobiercami Boga — bo Bóg, jak mówi św. Augustyn, nie obiecał nam innej spuścizny, jak tylko siebie samego. Oto łaska poświęcaiąca zapewnia nam tę spuściznę, a Bóg, najlepszy i najhojniejszy z ojców, odmówić nam jej nie może, jak długo łaska Jego jest w nas, a my w łasce z Nim jesteśmy. Współdziedzicami Jezusa Chrystusa — bo nietylko posiadać ale i wysłużyć sobie możemy Królestwo niebieskie przez dobre i chrześcijańskie uczynki, gdyż wiara nas uczy, że wszelkie uczynki, poświęcone łaską poświęcającą, obracają się nam w zasługę na chwałę wieczną, że przez takie pojedyncze uczynki nabywamy prawa do tej chwały, że za jedną szklankę wody, w imieniu Boga podanej, Sprawiedliwość wszechmocna przyobiecała stosowną tej chwały nagrodę. I tak życie sprawiedliwego na ziemi może być ustawiczną zasługą, którą Bóg przyjmując do depozytu miłosierdzia swego, obowiązuje się takową przechować aż do dnia sądu 19) — jak naucza Paweł św.
Lecz stąd przeciwnie wnosić możemy, jak wielką stratę człowiek, utraciwszy tę łaskę, ponosić musi; gdyż wiara nas uczy, iż wszystkie uczynki tego, który nie jest w stanie łaski, martwe są, żadnej nie mają w oczach Boskich wartości, i dlatego nie mogą nam zjednać nagrody wiecznej. Nie mówię ja, jakobyśmy w takim stanie nie mogli czynić uczynków cnotliwych, chwalebnych, świętych i nadprzyrodzonych, które mogą nam posłużyć do nawrócenia się do Boga; tylko o tem was przestrzedz muszę, że wszelkie uczynki, choćby same w sobie święte, chwalebne i nadprzyrodzone, ale w stanie grzechu śmiertelnego wykonane, nieba nam wyjednać nie zdołają; że te same uczynki, lecz w łasce poświęcającej dopełnione, jednają nam skarby chwały; ogołocone zaś z tej łaski, przyprowadzić nas nie zdołają do tych przybytków niebieskich, które Pan Bóg, Sędzia sprawiedliwy, wiernym sługom i przyjaciołom swoim przeznaczył. O boleści! — widzieć tylu chrześcijan na te ważne prawdy nieczułych, którzy spokojnie, bez zgryzoty i żalu łaskę tę utracają, i którzy przez to samo słabą wiarę lub raczej niedowiarstwo okazują! O człowieku! - woła Leon św. wzruszony tak wielką ślepotą ludzką — o człowieku! ktokolwiek jesteś, poznaj godność twoją, i poświęcony łaską nie rzucaj się dobrowolnie w przepaść tej nędzy, z której miłosierdzie Boskie ciebie podźwignęło!
Lecz wróćmy już do przykładu Maryi i nauczmy się od Niej, jak w nas łaskę poświęcającą szanować i pilnie strzedz powinniśmy.
III.
Jest to prawdą niezaprzeczoną, chrześcijańscy słuchacze, że po Jezusie Chrystusie, Marya jest najdoskonalszym dla nas do naśladowania przykładem. Sposób, w który korzystać umiała z łaski poświęcającej, uczy nas, jakie i my pożytki z tej łaski nam udzielonej ciągnąć mamy. To się jaśniej okaże, gdy porównamy zachowanie się Maryi w tej łasce z naszem, Jej wierność i współdziałanie z tą łaską — z naszą wiernością. To porównanie z jednej strony sprawiedliwie nas zawstydzi, lecz z drugiej strony nauczy nas, poddając nam środki i prawidła życia chrześcijańskiego.
Uważmy albowiem: Marya, wolna od wszelkiej ułomności ludzkiej, i w Poczęciu już łaską obdarzona, unikała świata, strzegła się zepsucia światowego. Marya, niewinna w samem Poczęciu swojem, żyła w ostrościach pokuty. Marya, w samem Poczęciu napełniona łaską Ducha Św., nie przestawała pracować, ani kładła granic świątobliwości swojej, lecz wzrastała ciągle w cnotach i zasługach. Jakiż stąd wniosek czynić mamy? Jesteśmy wprawdzie przez Chrzest i Pokutę odrodzeni i usprawiedliwieni, ale ta łaska nie jest tak stałą ani tak wielką, jak była łaska Maryi. Bo ta łaska, chociaż wszechmocna, jest przecież wystawiona na nasze niestałości i ułomności; ta łaska, chociaż poświęcającą jest, nie uwalnia nas jednak od łez i pokuty; ta łaska, chociaż tak obfita, jednak zostawia w nas miejsca próżne, które podług woli Boga własnemi zapełnić powinniśmy zasługami. A jednak pomimo tej różnicy między łaską, którą Marya, i tą, którą myśmy odebrali, słabi i ułomni wystawiamy się na tysiączne niebezpieczeństwa i pokusy światowe, którym tak łatwo skażona natura nasza ulega. W grzechu i nieprawości urodzeni, chcemy żyć w rozkoszach i zabawach. Chociaż ani zasług, ani cnót nie mamy, wstrzymujemy dary Boże i łaskę w nieczynności posiadamy, żyjąc podług zasad światowych. Czyż nie nauczymy się nigdy żyć podług praw tej nieskończonej Mądrości która przypomina nam, chociaż grzesznym, abyśmy naśladowali roztropność sprawiedliwych?
Marya, poświęcona od momentu Poczęcia swego, nigdy nie utraciła łaski od Boga użyczonej — i temu się nie dziwię. Nietylko jej nie utraciła, ale blasku jej żadną zmazą nie przyćmiła — i to mnie również nie dziwi. Ale dziwi mię ta ostrożność, ta uwaga, ta czujność Maryi dla zachowania łaski, której nigdy utracić nie miała, ani utracić mogła, tak się zachowując, jakby w takiem niebezpieczeństwie w samej rzeczy się znajdowała. Dlatego w pierwszej już młodości od świata się oddaliła, Bogu poświęcając całe życie swoje i żyjąc w takiem odosobnieniu od ludzi, iż sam widok Anioła ją zatrwożył, bo miał postać człowieka. I to mnie w zachwycenie wprawia! Bo łaska w Maryi była tak mocną i stałą, że żadna złość świata ani jej wzruszyć, ani nadwerężyć mogła. I ta sama Teologia, która nas uczy, że Marya nigdy nie zgrzeszyła, uczy również, że zgrzeszyć nie mogła, będąc tem przez łaskę, czem Jezus Chrystus przez naturę swoją, bo już w chwili Poczęcia Bóg ją świętą uczynił. Świat więc zepsuty nie miał dla niej żadnego niebezpieczeństwa. W każdej zatem okoliczności bezpiecznie postępować mogła, a łaska, którą w sercu nosiła, nie mogła być zgorszeniem i zepsuciem świata skalana, podobnie jak promień słońca nie doznaje skazy od błota, które oświeca i przenika.
Otóż życie Maryi za przykład służyć nam powinno, a ten przykład, gdy siebie z Nią porównamy, jest dostateczną przyczyną zawstydzenia naszego. Bo Marya wskutek Niepokalanego Poczęcia swego posiadała łaskę, której — jak wyżej powiedziałem — ani utracić, ani nadwerężyć nie mogła, a jednak postępowała na wązkiej drodze bojaźni Bożej. My zaś tego przywileju nie mając, idziemy szeroką drogą zepsucia. Skarby łaski, jak mówi Apostoł, nosimy w naczyniach glinianych, t. j. w ciałach śmiertelnych, a o nie się nie boimy. Nosimy je po drodze ślizkiej, w pośród gęstych ciemności, w pośród przepaści rozmaitych, ścigani od nieprzyjaciół duszy naszej, którzy nam te skarby wydrzeć usiłują, a wszystkie te niebezpieczeństwa nie czynią nas ani ostrożniejszymi, ani czujniejszymi. Marya nie podlegając ułomnościom grzechu, jednak dla miłości obowiązków swoich oddaliła się od świata; a my, którym dla słabości naszej ile okazyj tyle grzechów — wyszukujemy jeszcze te położenia niebezpieczne i upornie w nich zostajemy. Marya, dla której świat nie przedstawiał żadnego niebezpieczeństwa, żyła w odosobnieniu; a my, wiedząc z doświadczenia, jak wielce świat dla nas jest niebezpiecznym, szukamy, kochamy świat, w nim upodobanie i szczęście nasze zakładamy, i oprócz tych styczności ze światem, które z obowiązku stanu naszego mieć musimy, nowych jeszcze wyszukujemy, a nieraz bardzo niebezpiecznych. Czyż chcemy, aby Bóg ciągle dla nas cuda działał? Uczynił On tylko jeden cud dla poświęcenia Maryi, a my żądamy ciągłych cudów dla utrzymania nas w łasce!
Jako trzej młodzieńcy w piecu Babilońskim, chcielibyśmy w pośrodku płomieni, które nieczystość wszędzie zapala, być ocalonymi, w owych to tysiącznych okazyach, do których ciekawość, próżność, namiętność nas ciągnie i gdzie Aniołowie sami nie byliby bezpieczni. My z łaską tak niestałą, jaką jest nasza, chcielibyśmy być tak mocnymi i te same mieć przywileje, jak Marya z łaską doskonałą i pewną i stałą? A to, czego Marya czynić nie śmiała z tą łaską, my bez podobnej łaski odważamy się czynić w smutnym naszym stanie? I czyż tak myśleć i czynić nie znaczy siebie samego zaślepiać i oszukiwać? Jeśliby, nie oddalając się od świata, łatwem było utrzymać się w łasce, toby Święci niepotrzebnie takich ostrożności używali; Duch Boży, który ich ożywiał, niepotrzebnieby taką nienawiść świata wzbudzał w ich sercach, i napróżno tenże sam Duch dawałby nam Maryę za przykład. Nie — to być nie może! Łaska, która nas czyni dziećmi Boga, jest łaską, którą utracić możemy; i dlatego nad nią czuwać powinniśmy, gotowi raczej wszystko, niż tę łaskę utracić, gdyż ona jest życiem duszy naszej, a utraciwszy tę łaskę, wszystko wraz z nią tracimy. Czart nam jej zazdrości, i ta myśl powinna nas jeszcze ostrożniejszymi uczynić. A ponieważ tak się podobało Bogu, aby całe życie nasze na ziemi było ustawiczną pracą i walką, z tej konieczności uczyńmy sobie cnotę i zasługę. Pracujmy na zbawienie nasze z bojaźnią i ze drżeniem 20) — jak upomina Apostoł Paweł św. Trzeba nam wyrzec się pewnych stosunków ze światem, aby ustrzedz ów talent, który nam Bóg powierzył. Nie mówię ja, że potrzeba zrzec się wszystkich zgoła stosunków ze światem, bo niektóre są naszym obowiązkiem, ani się łasce sprzeciwiają; ale trzeba się wyrzec tych stosunków, którymi nas namiętność krępuje, zmysłowość i uciechy wiążą, bo z nim i łaska poświęcająca żadną miarą zgodzić się nie może. Nie świata w ogólności unikać mamy, ale świata tego, który nas przewrotnymi czyni, w którym grzech panuje, z którego miłość wygnana, którego rozmową jest obmowa, który rozpustę nietylko za dozwoloną, ale uczciwą zabawkę uważa, z którego nie wychodzimy, jak tylko z sumieniem wyrzutami lub zbrodniami obciążonem — świata mówię, którego powabom oprzeć się nie wydołamy. Oto zasada istotna a ważna, której Marya swym przykładem nas poucza, a która szczególniej do osób Jej płci się odnosi.
Patrzcie na Maryę - mówi do niewiast Ambroży św. — niema nic w Jej życiu, coby dla nas nauką nie było. Z jaką Ona skromnością przyjęła Anioła; uczcie się stąd, jak się obchodzić z ludźmi. Był to Anioł, ale pod postacią ludzką i dlatego zatrwożyła się. Był on Posłańcem Boga, ale wiedziała Marya, że Oblubienica Boga nawet Posłańcom Boga niedowierzać powinna. Oto przykład dla nas, podług którego Bóg nas sądzić będzie, dlatego lepiej, abyśmy się sami zawczasu osądzili. Żyjąc podług tego przykładu i naśladując Maryę, żyć będziemy nienagannie i wolni od skazy. Sławy naszej, której zachowanie winniśmy Bogu i ludziom, nie tknie obmowa, i świat zmuszony będzie nas szanować. Ustaną nieroztropne uczynki, które są zgorszeniem życia naszego; ustaną te wolności, których się dopuszczamy i które świat przy całej swej przewrotności w nas potępia; ustaną niestosowne rozmowy, które są początkiem wielu wykroczeń i występków. Idąc za przykładem Maryi, życie nasze będzie wstydem napełniać występnych — pobożność nasza będzie prawdziwą i gruntowną; bo nabożeństwo takiej podstawy nie mające, jest przedmiotem wstrętu u Boga i pośmiewiskiem u ludzi.
Lecz Marya, która żadnym grzechem nie skalała tej łaski, czyż nie powinna była być wolną od wszelkiej pokuty? Tak jest, była wolną — ale czy użyła tej wolności? Nie. Jako Matka Syna nie znającego grzechu, ale przychodzącego na świat, aby się stał Ofiarą za grzechy, chciała i Ona mieć cząstkę w tej Ofierze. Za zasługę i powinność poczytała dzielić pokutę, którą Bóg a Syn Jej przyjął za grzechy ludzkie. Odczuwała Ona z Synem swoim złość grzechu i płakała nad nią, a boleść, której doznała, była według proroctwa Symeona jako miecz, co przeszył Jej Serce. Chociaż święta i łaski pełna, dni swoje wiodła w pokucie najostrzejszej, czego ciężko nam pojąć. Ale to jeszcze trudniejsze do pojęcia, jak my, pełni grzechów, w rozkoszach życia opływać chcemy! W grzechu poczęci, ani kary, ani środków uzdrowienia przyjąć nie chcemy. Pozbawieni niewinności, pragniemy używać wszelkich przywilejów i pożytków niewinności. Pożytki niewinności są to radość, spokój i wesele, bez goryczy, bez wyrzutów i cierpień! A my natężonemi siłami o nie się ubiegamy, jakbyśmy prawo do nich mieli. Przeciwnie — prace, cierpienia, łzy, upokorzenia są — jak się wyraża Apostoł — zapłatą grzechu, stipendia peccati. A my czyż je chętnie i z poddaniem się woli Bożej przyjmujemy? albo raczej czyż ich nie najbardziej się wystrzegamy? Obraża nas, kto nam potrzebę łez i cierpień chce okazać. Niewinność straciliśmy, ale o pokucie nic wiedzieć nie chcemy. Jeżeli Pan Bóg do pokuty nas zmusza, szemrzemy i czynimy ją sobie bezowocną. I to jest nieszczęście nasze.
Jeszcze jedna różnica zachodzi między nami i Maryą. Łaska Maryi była zupełną i doskonałą, jednak Marya na tem nie przestawała, ale usiłowaniem Jej ciągłem było pomnażać w sobie tę łaskę i wzrastać w zasługi i świątobliwość. My zaś nie staramy się zapełnić tę próżnię, którą łaska w nas zostawia, kontentując się tem, czem jesteśmy. Dla człowieka świeckiego — powiadacie — nie potrzeba wiecej. A czemże my jesteśmy, żeby kłaść granice łasce Bożej w nas? Jeżeli Pan Bóg chce nas do wyższej doskonałości podnieść, czemuż Mu nie jesteśmy posłuszni? Czemuż przez niewierność naszą chcemy krępować rękę zmiłowania Jego? Rośćcie — pisał św. Piotr Apostoł do pierwszych chrześcijan — rośćcie w łasce i poznaniu Pana naszego i Zbawiciela Jezusa Chrystusa 21). Aby wzrastać w łasce, trzeba być czynnym, jak Marya, osobliwie zaś spełniać uczynki miłości błiźnego. Jest to najpewniejszy środek utrzymania się w łasce pośród niebezpieczeństw tego świata. Chociaż św. Bernard, i nie bez przyczyny twierdzi, że w zbytkach pokora, w rozkoszach czystość, w próżnościach światowych pobożność ostać się nie może, jednak na pociechę waszą dodać muszę, że byleśmy mieli staranie około ubogich Chrystusa Pana i miłość czynną im okazywali, próżność i oziębłość nasza ustanie na widok ich nędzy i dzięki temu szlachetnemu poświęceniu się dla nich. Tym sposobem działając z tą łaską dla miłości Boga, zachować ją zdołamy. I na cóżby nam się przydała ta łaska, jeżelibyśmy z niej nie korzystali?
Jak tedy Marya tę łaskę uczciła, tak i my ją uczcić powinniśmy. Gdy Tertulian zbawienne sobie samym niedowierzanie podaje za środek ustrzeżenia się od grzechu, dodaje, że bojaźń taka jest czcią Bogu oddaną 22). Bo nic nie może być milszego Bogu, jak bojaźń, aby nie tylko nie obrazić Go grzechem, ale nawet nie wystawić się na dobrowolną okazyę utracenia Jego łaski. Dalej rozwija Tertulian myśl swoją przez podobieństwo: mianowicie grzeszników, którzy wyszedłszy z grzechów, wyrzekają się szczerze i dobrowolnie świata, przyrównuje do ludzi, co po rozbiciu okrętu na zawsze morze żegnają. Zachowując pamięć niebezpieczeństw świata, tacy grzesznicy nawróceni cześć oddają miłosierdziu Boga i łasce nawrócenia 23). Uczyńmy więcej, uczyńmy to, co czyniła Marya: uczcijmy łaskę, nietylko ją zachowując, ale, przez współdziałanie z nią, pomnażając ją w sercach naszych. Amen.
Ks. Karol Antoniewicz
-------------------------------------------
KAZANIA Ks. KAROLA ANTONIEWICZA T. J., KAZANIA O MATCE BOSKIEJ. Zebrał Ks. Jan Badeni T. J., Wydanie trzecie przejrzane i pomnożone. Wydaw. Tow. Jezusowego, T. 2, Kraków 1906. Str.185-202.
(Transkrypcja i nieliczne, miejscowe poprawienie pisowni – Wielka litera w miejscach odnoszących się do Pana Boga i do Matki Bożej - oraz podkreślenie fragmentów teksu boldem: intix. 08 grudnia A.D. 2021).
-------------------------------------------------------------------------------------
Facultas R. P. Provincialis
Ego Wlodimirus Ledóchowski, Praepositus Provincialis Prov. Galicianae Societatis Jesu, potestate ad hoc mihi facta ab A. R. P. N. Ludovico Martin Praeposito Generali eiusdem Societatis, facultatem concedo, ut opus sub titulo: „ Kazania Ks. Karola Antoniewicza T. J. Wydanie trzecie przejrzane i pomnożone" — a duobus censoribus nostrae Societatis revisum et approbatum, typis mandetur.
Cracoviae, 12 novembris 1905.
Wlodimirus Ledóchowski S. J.
-------------------------------------------
N. 5229.
R E I M P R I M A T U R .
E curia Principis Episcopi.
Cracoviae, die 16. Novembris 1905.
(L † S) † J. Card. Puzyna.
-------------------------------------------------------------------------------------
Przypisy:
1) Według X. Bourdaloue.2) Ekkl. X II. 13.
3) Efez. II. 3.
4) Ps. L. 7.
5) Dan. IX. 27.
6) Ekkl. XXV. 3 - 4 .
7) Job VII. 20.
8) Ps. VI. 3.
9) Job III. 3.
10) Jerem. IX. 1. Tu można jeszcze przytoczyć kilka następnych odpowiednich wierszy Proroka
11) 1. Korynt. XV. 10.
12) Izaj. XLIX. 1.
13) Tamże w. 3.
14) Rzym. XI. 16.
15) Jan 1. 12.
16) 1. Piotr I. 4.
17) 1. Jan III. 1.
18) Rzym. VIII. 17.
19) 2. Tymot. I. 12.
20) Filip. II. 12.
21) 2. Piotr III. 18.
22) Timor homini — honor Dei. (Tertull.)
23) Et beneficium Dei, salutem suam scilicet, memoria periculi honorant. (Tertull).
---------------------------------------
Ciebie na wieki wychwalać będziemy,
Królowo nieba, Marya!
W Twojej opiece niechaj zostajemy,
Śliczna bez zmazy lilia,
Wdzięczna Estero, o Panienko święta!
Tyś przez Aniołów jest do nieba wzięta,
Niepokalanie poczęta!
Na każdy moment, na każdą godzinę,
Twojej pomocy żądamy;
Pani Anielska, odproś naszą winę,
Do Ciebie grzeszni wzdychamy;
O Fórto rajska! Ucieczko grzeszników !
O Matko Boska, ratuj niewolników,
Niepokalanie poczęta!
Obróć Swe oczy, pospiesz w utrapieniu,
Maryo, Matko miłości!
Kto służy Tobie, nie daj go zginieniu,
Broń nas od czartowskiej złości;
Pokaż łaskę Swą, Matko litościwa,
Najświętsza Panna!
Bądźże szczodrobliwa,
Niepokalanie poczęta.
Masz berło w ręce, snać, żeś Monarchinią!
Masz w drugiej Syna Swojego,
Zjednaj nam łaskę w ostatnią godzinę,
W on dzień skonania naszego;
Niech Cię chwalimy z Twym Synem spółecznie,
Jak teraz w życiu, tak i potem wiecznie,
Niepokalanie poczęta.
Przybądź, o Matko! w ostatnim terminie,
Ciebie my grzeszni wzywamy
Na pomoc naszą w śmiertelnej godzinie,
Niechaj przy Tobie skonamy;
Ubłagaj Syna, niechaj się zmiłuje,
A żywot wieczny po śmierci daruje;
Niepokalanie poczęta. Amen.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Komentarze
Prześlij komentarz